Na początku października byliśmy na wycieczce w Libanie, kraju, o którym mieliśmy jakieś mgliste pojęcie, wiedzieliśmy, że czasy swojej świetności ma już za sobą, że jest jest tyglem wielu kultur i religii, że znajdują się w nim pozostałości najznamienitszych obiektów i budowli świadczących o ludzkiej cywilizacji, że ma wspaniałą kuchnię… Rzeczywistość jednak przyćmiła nasze wyobrażenia. Ogromna w tym zasługa naszej przewodniczki, pani Doroty. Dzięki jej ogromnemu zaangażowaniu, wiedzy i wrażliwości Liban stał się dla nas nieporównywalnie bliższym krajem, do którego jeszcze chcielibyśmy wrócić, by poznać go na nowo. Liban jest piękny, ma wszelkie warunki, by być zakątkiem – rajem na ziemi. Przepiękne góry i morze na wyciągnięcie ręki, przyjaźni ludzie – tylko takich napotkaliśmy, zapierające dech pozostałości dawnych kultur, Dolina Święta z żywym dziedzictwem chrześcijańskich eremitów, żywe, ruchliwe miasta z niepowtarzalną atmosferą Orientu, majestatyczne cedry libańskie i wspaniała kuchnia – taki Liban zapamiętam. Wycieczka była perfekcyjnie zorganizowana, mieliśmy najlepszych przewodników na świecie – Dorota i Pierre – jeszcze raz wielkie dzięki! To był naprawdę fajny tydzień. Z całego serca polecam Liban z biurem Krzysztof Matys Travel.
Dalej, obowiązkowo Stary Kair Koptyjski, czyli zespół kilku kościołów wyjątkowego, egipskiego chrześcijaństwa. Jeden z nich został zbudowany na grocie, w której miała się schronić św. Rodzina w trakcie ucieczki do Egiptu. Miejsce to daję okazję spotkania z wczesnym chrześcijaństwem bowiem Kościół koptyjski po usamodzielnieniu się w 451 roku, do dziś, przetrwał w prawie niezmienionej postaci. Towarzyszyć nam będzie wyjątkowy nastrój tutejszych świątyń, zapach kadzidła i świec oraz koptyjskie psalmy. Kopt znaczy po prostu Egipcjanin. Koptowie, to potomkowie starożytnych Egipcjan, ci, którzy nie przeszli na islam, pozostali przy wierze chrześcijańskiej, która szybko i łatwo przyjęła się w kraju nad Nilem. Dziś już mówią po arabsku, ale język koptyjski przetrwał w liturgii. To język faraonów, tyle, że zapisywany już innym alfabetem, nie hieroglifami. Żywa kontynuacja starożytności. Koptowie, czyli chrześcijanie egipscy stanowią około 8 – 10 proc. społeczności muzułmańskiego, w zdecydowanej większości kraju.
Zostaje nam jeszcze wzniesiona przez potężnego sułtana Saladyna (pogromcę krzyżowców w Ziemi Świętej) cytadela, z najsłynniejszym, pobudowanym przez Muhammada Alego, Alabastrowym Meczetem. Taras przed meczetem jest wyśmienitym miejscem do fotografii. Pod nim cały stary Kair islamski. Jeśli widoczność jest dobra, po drugiej stronie Nilu, w odległości wielu kilometrów widać trzy malutkie trójkąty, to wielkie piramidy w Gizie. Te, które oglądaliśmy z bliska poprzedniego dnia.
Wydaje mi się, że gdyby nawet w Kairze nie było piramid (Giza, choć formalnie oddzielne miasto, jest już dzisiaj po prostu częścią Kairu) ani skarbów muzeum starożytności, to i tak koniecznie trzeba by było tu przyjechać. Nawet dla samego widoku tego niezwykłego molocha. Ulic, zapachów, ludzi. Dla zabytków chrześcijańskich i islamskich. Ale na to trzeba coś więcej niż realizowana w biegu jednodniowa wycieczka z Hurghady czy Sharmu. Kair jest wspaniały, ale trzeba poświęcić mu trochę czasu. Na wycieczce objazdowej jest ten komfort, są na to przynajmniej dwa dni, jeszcze lepiej jeśli trzy. Mnie, dokładne poznanie miasta, zajęło prawie rok.
Mało atrakcyjna Aleksandria
Nie polecam za to wycieczki do Aleksandrii. No chyba, że nie mamy już co zrobić z czasem. Dwieście kilometrów tam i dwieście z powrotem. A do zobaczenia niewiele. Ze słynnej latarni morskiej będącej jednym z siedmiu cudów starożytnego świata ujrzymy tylko miejsce, gdzie mogła stać. Nie zobaczymy niczego co mogłoby przypomnieć nam rezydującą tu przed ponad dwoma tysiącami lat, Kleopatrę.
Dodaj komentarz