Atrakcyjna wycieczka objazdowa. Najważniejsze miejsca w Gruzji plus rewelacyjna Swanetia. Wyprawa dla koneserów. Kameralna grupa (około 18 osób!), pilot/przewodnik doskonale znający Gruzję, wysoki standard świadczeń.
Chyba najmniej znany region Gruzji. Bardzo rzadko odwiedzany przez turystów. Idealne miejsce dla kogoś szukającego ciszy i pięknych górskich widoków. Z dala od turystycznych tras.
Infrastruktura dopiero zaczyna powstawać. Jest ledwie parę małych, kilkupokojowych pensjonatów i hosteli. Zresztą i samych Chewsurów jest mało. Latem więcej, ale na zimę zostaje tu około 60 osób. Pozostali wybierają cieplejsze i mniej odludne okolice.
Zimy są ciężkie. Drogi zasypane śniegiem i nieprzejezdne. Ci, którzy zdecydują się tu przezimować, przez kilka miesięcy będą odcięci od świata.
Jest to też jedyny region w Gruzji, w którym nie ma jeszcze internetu. Za to dociera już zasięg telefonii komórkowej.
Chewsuretia (Khevsureti) to północno-wschodni region Gruzji. Niewielki, tylko 1050 km². Górzysty. Najniższy punkt (dolina rzeki Argun) znajduje się na wysokości 1344 m n.p.m. Najwyższy, to szczyt Tebelosmta sięgający 4492 m .n.p.m.
Od północy Chewsuretia graniczy z Czeczenią. Dziś to oczywiście Rosja. Na wzgórzu widać rosyjską flagę.
W trakcie rosyjsko-czeczeńskich wojen teren Chewsuretii stanowił azyl dla bojowników. Tu przynoszono rannych. Tu uciekała ludność cywilna. Miejscowi pomagali uchodźcom jak tylko mogli. Wszyscy spotkani przeze mnie Chewsurowie mówią dobrze o Czeczenach. O Rosjanach wolą nie mówić. Pytam, czy wiedzą jak jest teraz w Czeczenii, czy maja jakiś kontakty. Odpowiadają, że nie, zbyt mocno pilnują gruzińscy i rosyjscy pogranicznicy.
Jeździmy wzdłuż granicy. Co kilka kilometrów gruziński posterunek. Żołnierze są uprzejmi. Rozmawiają. Mówią, że mają prosty rozkaz. Przez granicę nawet ptak nie może przelecieć.
W tym sensie Gruzja jest już częścią Europy. Żołnierze, podobnie jak policjanci, ubrani w porządne mundury w zachodnim stylu. Żadne tam postradzieckie stroje, jak np. w Armenii. Mili. Można podejść, podać rękę, porozmawiać, sfotografować. A jak się dowiedzą, że my z Polski, to będzie jeszcze milej.
Na niejednym turyście fakt, że Czeczenia jest tuż obok, może wywrzeć takie sobie wrażenie. Ale wbrew temu, co mogłoby się wydawać, jest bezpiecznie. Granica dobrze strzeżona. A w samej Chewsuretii rządzi tradycja. Tu nikt nie kradnie i zawsze można liczyć na pomoc. Górski kodeks honorowy. Ludzie może mniej wylewni, niż w pozostałych regionach Gruzji. Oblicza maja surowe, wysmagane wiatrem. Ale są przyjacielscy i godni zaufania.
Centrum Chewsuretii to Szatili (Shatili), niewielka wieś z kilkoma domami, małym kościółkiem i szkołą. Niedawno odrestaurowano wieże obronne. Pięknie prezentują się teraz na zboczu stromego wzgórza. Są wizytówką regionu. Zbudowano je w XII wieku. Podobnie jak w Swanetii i Tuszetii, tak i tu, ludzie żyli w czymś w rodzaju twierdz. Domem był kamienny budynek, który w razie potrzeby zamieniał się w zamek obronny. Cechą Chewsuretii jest to, że grupowano je, tworząc fortyfikacje, składające się z szeregu kamiennych zabudowań. Podobno tej w Szatili nigdy nie udało się zdobyć.
Pozostałe zabytkowe wsie-twierdze są w gorszym stanie. Czekają na proces restauracji. Jakieś 1,5 godz. jazdy od Szatili leży Mutso. Pozostałości kamiennych budynków dumnie prezentują się na szczycie wzgórza. Odbudowane będą ozdobą regionu.
Ludzi tu prawie nie ma. U podnóża Mutso żyje jedna rodzina. Zajmują się pszczelarstwem. Mają też kilka krów i koni. Czasami można spotkać pasterza ze stadem owiec. To wszystko.
Szatili leży w odległości 150 km od Tbilisi. Dokładnie 100 km od zbiornika Żniwalskiego, znanego turystom z bardzo malowniczej twierdzy Ananuri. Od tego miejsca droga jest coraz gorsza. Zamienia się w górską szutrówkę. Konieczny jest samochód z napędem na dwie osie i z wyższym zawieszeniem, ponieważ do przekroczenia będzie kilka strumieni. Najwyższy punkt na tej drodze to przełęcz leżąca na wysokości niemal 2 700 m n.p.m. W sumie, przejazd z Tbilisi do Szatili zajmuje około 5 godzin.
Trasa ta jest łatwiejsza do pokonania niż droga do Tuszetii. Tam górska ścieżka prowadzi wyżej i wiedzie nad ogromnymi przepaściami. Miejscami jest wąska i bardzo złej jakości.
Na potrzeby turystyki Chewsuretię najczęściej łączymy z Tuszetią. Organizujemy piesze lub konne wycieczki, z jednego regionu do drugiego. Dla miłośników dłuższych wypraw (do 10 dni) rewelacyjną trasą będzie trekking z Kazbegi (Stepancminda) przez Chewsuretię do Tuszetii. Cały czas pasmem Wielkiego Kaukzau. Daleko od turystycznych miejsc. Z rewelacyjnymi widokami.
Można też przyjechać do Szatili z Tbilisi i stąd urządzać jedno lub kilkudniowe trekkingi po regionie. Piękne góry stwarzają wiele możliwości.
Tekst i zdjęcia: Krzysztof Matys
Zobacz też artykuły:
Tuszetia. Góry i wieże z kamienia
Dodaj komentarz