Andaluzja - dotychczas kojarząca się przeciętnemu zjadaczowi chleba, jak piszący te słowa - głównie z tabelą Primera Division i sukcesami zespołu z Sevilli okazała się po listopadowej wyprawie zagłębiem szczęść wszelakich. Ponieważ... Krajobraz - bezkresne morze i majestat gór. Historia - trwałe ślady po Wielkich Odkrywcach. Architektura - piękna, historyczna zabudowa miast, wspaniałe obiekty sakralne dwóch wielkich religii, no i niezapomniany Plac Hiszpański w Sevilli. Sztuka - Picasso i Ci "którzy z niego"; Flemenco w wersji live... Kuchnia - a w niej wszystko co najlepsze w obszarze śródziemnomorskim... Po miesiącu jaki upłynął od powrotu nie wiem za czym tęsknię bardziej - czy za słońcem (ten listopadowy haust znacznie poprawił nastrój), czy za wspaniałym krajobrazem, czy wreszcie za smakiem konfitur ze wszechobecnej gorzkiej pomarańczy albo ostryg z cytryną zajadanych na targowisku w Kadyksie. Wszystkim rozważającym ten kierunek wyprawy z Matys Travel - gorąco polecam! Organizacja, pilot i miejscowi przewodnicy, współtowarzysze wyprawy - jak zawsze Ekstraklasa, a nawet Primera Division!
Jeśli coś w sposób szczególny charakteryzowało te dynastię, to skłonność do przesady. We wszystkim. W miłości i okrucieństwie; w umiłowaniu sztuki, filozofii, mistycyzmu i w orgiastycznym rozpasaniu. Byli doskonałymi wodzami, strategami i politykami, ale też pijakami i narkomanami. Były wśród nich umysły wielkie, otwarte, rewolucjonizujące kulturę i religię, ale też twardzi, zamknięci w ciasnych ramach, doktrynerzy.
Dżahangir (Dzierżyciel Świata) w umiłowaniu okrucieństwa nie ustępował największym azjatyckim despotom. Gustował w widowiskach, w czasie których lwy rozszarpywały ludzi. Uwielbiał patrzeć na nieszczęśników obdzieranych żywcem ze skóry. Z drugiej strony, zdolny był do wzruszeń i daleko idącej empatii. Kazał, na przykład, zainstalować w stajniach prysznice z ciepłą wodą, aby cesarskie słonie nie marzły w czasie zimowych, chłodniejszych dni.
Legendarne bogactwo
Kronikarze podają, iż pewnego razu, jeden z mogolskich władców w postanowił zinwentaryzować swój skarbiec. Na 400 wagach, pracujących dzień i noc, liczono cesarskie dobra. Po 5 miesiącach zaniechano wysiłków zdając sobie sprawę, że końca nie widać. Klejnoty jakie cesarz Szahdżahan wkładał do swego codziennego stroju miały wartość wielu milionów rupii
Najcenniejszą rzeczą w całym kraju był słynny Pawi Tron. Ze szczerego złota, wysadzany najprzedniejszymi kamieniami. Zasiadali na nim cesarze, najpierw w Agrze, później w Delhi. Zwiedzając Czerwony Fort w dzisiejszej stolicy Indii, dochodzimy do sali, w której cesarz udzielał audiencji wsparty autorytetem najcenniejszej rzeczy ówczesnego świata. W 1739 roku Pawi Tron został zrabowany przez wojska perskie. Gdzieś w międzyczasie, ogołocony z najważniejszych skarbów, służył szachom perskim aż do XX wieku. Ostatni zasiadał na nim szach Reza Pahlawi. Po rewolucji irańskiej znalazł się w muzeum w Teheranie. Gdybyśmy mieli mierzyć miarą bogactwa, to władcy Indii, z całą pewnością, dorównywali najpotężniejszym faraonom, królom i cesarzom.
Myślę o wyprawie do Indii