Pierwszy raz pojechaliśmy za granicę z Matys Travel. Były pewne obawy. Dotychczas mieliśmy pewne doświadczenia wyłącznie z wielkimi biurami podróży. Rzeczywistość przerosła wszelkie nasze oczekiwania. Byliśmy w lutym 2025 roku na Kubie. To było niesamowite ! Doskonale ułożony program imprezy. Trasa objazdu na Kubie wyczerpująca ale dająca szansę zobaczenia wszystkiego co na Kubie warto obejrzeć. Organizacja imprezy profesjonalna pod każdym względem. Żadnych potknięć. Wszystko dopilnowane i na czas. Opieka pilotek doskonała. Magda od wylotu z Polski wszystkiego dopilnowywała nie tracąc nad niczym kontroli. Nie zapominała też jak ważny jest dobry nastrój uczestników i atmosfera w grupie. Kubańska przewodniczka Ania była bez granic kompetentna i elokwentna. To ona otworzyła nam oczy na prawdziwą, nie tylko tą pocztówkową Kubę. Efektem - niezapomniane wrażenia, znacznie ponad przedwyjazdowe oczekiwania. Teraz czas na ciąg dalszy. Szykujemy się do kolejnego wyjazdu z Waszym biurem. Dziękujemy i pozdrawiamy.
Jeśli coś w sposób szczególny charakteryzowało te dynastię, to skłonność do przesady. We wszystkim. W miłości i okrucieństwie; w umiłowaniu sztuki, filozofii, mistycyzmu i w orgiastycznym rozpasaniu. Byli doskonałymi wodzami, strategami i politykami, ale też pijakami i narkomanami. Były wśród nich umysły wielkie, otwarte, rewolucjonizujące kulturę i religię, ale też twardzi, zamknięci w ciasnych ramach, doktrynerzy.
Dżahangir (Dzierżyciel Świata) w umiłowaniu okrucieństwa nie ustępował największym azjatyckim despotom. Gustował w widowiskach, w czasie których lwy rozszarpywały ludzi. Uwielbiał patrzeć na nieszczęśników obdzieranych żywcem ze skóry. Z drugiej strony, zdolny był do wzruszeń i daleko idącej empatii. Kazał, na przykład, zainstalować w stajniach prysznice z ciepłą wodą, aby cesarskie słonie nie marzły w czasie zimowych, chłodniejszych dni.
Legendarne bogactwo
Kronikarze podają, iż pewnego razu, jeden z mogolskich władców w postanowił zinwentaryzować swój skarbiec. Na 400 wagach, pracujących dzień i noc, liczono cesarskie dobra. Po 5 miesiącach zaniechano wysiłków zdając sobie sprawę, że końca nie widać. Klejnoty jakie cesarz Szahdżahan wkładał do swego codziennego stroju miały wartość wielu milionów rupii
Najcenniejszą rzeczą w całym kraju był słynny Pawi Tron. Ze szczerego złota, wysadzany najprzedniejszymi kamieniami. Zasiadali na nim cesarze, najpierw w Agrze, później w Delhi. Zwiedzając Czerwony Fort w dzisiejszej stolicy Indii, dochodzimy do sali, w której cesarz udzielał audiencji wsparty autorytetem najcenniejszej rzeczy ówczesnego świata. W 1739 roku Pawi Tron został zrabowany przez wojska perskie. Gdzieś w międzyczasie, ogołocony z najważniejszych skarbów, służył szachom perskim aż do XX wieku. Ostatni zasiadał na nim szach Reza Pahlawi. Po rewolucji irańskiej znalazł się w muzeum w Teheranie. Gdybyśmy mieli mierzyć miarą bogactwa, to władcy Indii, z całą pewnością, dorównywali najpotężniejszym faraonom, królom i cesarzom.
Myślę o wyprawie do Indii