Bogata w atrakcje wycieczka. Od Gór Przeklętych na północy po nadmorskie plaże na południu. Rewelacyjna lokalna kuchnia i wino. Kameralna grupa i wysoki standard świadczeń. Długi weekend 2025 – Boże Ciało.
Informacje o turystyce w Albanii. Najważniejsze atrakcje: plaża, zabytki, góry, kuchnia i wino… I o tym czy jest to kraj bezpieczny. Zobacz też: Wycieczka do Albanii.
Przypadkowo spotkany Albańczyk opowiadał mi, jak zaprosił dwóch młodych Anglików. Odebrał ich z lotniska, zawiózł do Tirany, pokazał najważniejsze miejsca w kraju. Mówił, że już pierwszego dnia byli w dużym szoku. Przygotowali się na wyjazd do miejsca, które kojarzyło się im raczej z Afganistanem niż z Europą.
Zdobyli się na odwagę, potraktowali wycieczkę jak wyprawę życia. Chcieli zobaczyć kraj w chaosie, państwo którym rządzą bandyci. A tymczasem nic z tego! Na miejscu zastali coś zupełnie innego. Spokojnie, porządnie. Na ulicach ładnie. Elegancko ubrane kobiety. Dobre restauracje i wyśmienita kawa. W hotelach czysto i bezpiecznie. Nikt nie kradnie. Co u licha?! Nie tak miało być!
Zabawne? Tylko trochę. Na takim wizerunku Albania sporo traci. Spytajcie znajomych w Polsce. Powiedzą, że strach tam jechać. Zobacz też: Turystyka w Albanii.
A przecież jest to kraj, który ma wszystko, by rozwinąć turystykę. Góry i morze, tradycję i zabytki. Oryginalną kulturę i kuchnię. Ma też kapitał. Hotele i pensjonaty wyrastają jak grzyby po deszczu. Kto inwestuje? Albańczycy, którzy wrócili z Zachodu. Na początku lat 90. uciekali do Włoch, Grecji, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Dziś dźwigają ciężar odbudowy kraju.
Przez 50 lat Albania była krajem całkowicie zamkniętym, o systemie przypominającym Koreę Północną. Żadnej własności prywatnej! Przez dwa pokolenia skutecznie zabito ducha przedsiębiorczości. Kto więc miałby tworzyć nową gospodarkę, jeśli nie ci, którzy nauczyli się tego na Zachodzie?
Podobny proces obserwuję w wielu krajach, np. w Gruzji. Tam, za rządów Saakaszwilego nastąpił powrót, głównie młodych, wykształconych zagranicą, Gruzinów. Przywieźli pieniądze i know how. To im kraj zawdzięcza duży wzrost gospodarczy. Kluczowym w takich procesach jest przekonanie, że warto wrócić. Rząd musi stworzyć ku temu warunki: łatwość prowadzenia przedsiębiorstw, ograniczenie biurokracji i korupcji.
Chodziłem po ulicach albańskich miast nocą. W każdym kraju najpierw badam, próbuję się zorientować jak jest. Robię prosty sprawdzian. Wybieram się na późnowieczorną przechadzkę. Jeśli nikt mnie nie zaczepia, jeśli widzę na ulicach młodzież i rodziny z dziećmi, to jest OK. Z niejednego miejsca, które jakoś ciągle źle się Polakom kojarzy, mam dużo lepsze wrażenia nić z polskich miast. W Tbilisi, Erywaniu i Kiszyniowie chodziłem nocami. Zaglądałem do restauracji, klubów i dyskotek. Naprawdę bezpiecznie! Żadnych obaw. Podobne wrażenie wywiozłem z Tirany.
Są kraje do których niekoniecznie chce się wracać. Po pierwszej wizycie w Albanii, wiedziałem, że będę tam jeździł.
Albania przez masowego turystę nie została jeszcze odkryta. Może z wyjątkiem Sarandy – leżącej na południu, nadmorskiej miejscowości. Wypoczywa tam sporo Greków. Bo z Korfu to ledwie rzut kamieniem. A jest taniej!
Moda na Albanię przyjdzie wkrótce. Co będzie cieszyło się popularnością? Wymieńmy kilka podstawowych atrakcji.
Plaże i typowy letni wypoczynek
Pod tym względem Albania ma bardzo dobre warunki. Sezon od maja do października. Piaszczyste i szerokie plaże. W niektórych miejscach malownicze zatoczki i klify. Na razie jest to oferta dla turysty szukającego czegoś nowego, świeżego. Dla kogoś, kto znudził się już hotelami all inclusive w Grecji i Turcji. W Albanii jest sporo małych, rodzinnych hotelików o standardzie turystycznym, powiedzmy 2 – 3 gwiazdki. Są tanie. Pokój dwuosobowy ze śniadaniem, to koszt ok. 30-40 euro (Durres, Golem). A do tego uprzejmi ludzie, dumni ze swego kraju, dobra kuchnia i słońce. Zobacz artykuł Plaże Albanii.
Góry
Najpiękniejsze są te na północy, przy granicy z Czarnogórą i Kosowem, zwane Albańskimi Alpami. To zupełnie inny kraj niż nadmorskie regiony. Pomijając różnice krajobrazów, dużo bardziej tradycyjny. Szczerze gościnny. Dlatego mówi się tu, że kto nie widział gór, nie był w Albanii. Temat to zresztą bardzo szeroki, na oddzielny artykuł. W tym malutkim kraju jest wiele pasm górskich, a każde inne. Góry, które mamy na granicy z Macedonią nijak się mają do tych tworzących granicę z Czarnogórą. A południe kraju też ma swoje pasma. Tamte, choć niższe, to bardzo malownicze, bo schodzą prosto do morza, czego doświadczył każdy turysta, który przejeżdżał przez przełęcz Llogara.
Wycieczki objazdowe
Albania jest dobrym celem wycieczek objazdowych. Znajdziemy tu sporo interesujących turystycznie miejsc. Antyczne zabytki w Durres, Apolonii, Burat… Młodsze są pozostałości Bizancjum, jeszcze późniejsze prawosławne i katolickie średniowiecze. Obiekty z czasów tureckich. Pozostałości komunistycznego reżimu Hodży. Bunkry, amfiteatry, kolumnady, świątynie, muzea, kościoły, meczety… Wystarczy na tygodniowy objazd. Plusem jest to, że odległości są niewielkie (Albania ma powierzchnię 28 tys. km2 – to tylko trochę więcej niż województwo podlaskie). Na zakończenie dzień lub dwa wypoczynku na plaży. Udanie można też łączyć objazd Albanii na przykład z Kosowem. Zobacz program wycieczki Albania i Kosowo.
Komunistyczna przeszłość
Ona też może być swoistą atrakcją. Już dziś widać, że to działa. W Tiranie trzeba odwiedzić dawną willową dzielnicę reżimowych dygnitarzy. To tam jest turystyczne centrum stolicy! Restauracje, kluby, dyskoteki, hotele… Dzielnica odniosła komercyjny sukces. Podróżników różnej maści przyciąga jej dawna, zła sława. I willa najdłużej rządzącego w Europie dyktatora – Envera Hodży.
Niektóre z szalonych dzieł albańskich komunistów zyskały rozgłos w całym świecie. Dziś stanowią naturalną reklamę kraju. Tak jest z bunkrami. Hodża chciał zbudować ich okrągły milion. Zdążył coś ok. 170 tys. W kraju liczącym 3 mln obywateli! Na bunkry natykamy się wszędzie, na plażach, w górach i w hotelowych ogródkach. W centrum Tirany, tuż obok budynków rządowych, pokazany jest jeden z nich. Pełni rolę pomnika. Można wejść do środka. Malutki, miejsca najwyżej dla trzech osób, ale muszą siedzieć w kucki, jest tak nisko.
Albania ma tak dużo innych atrakcji, że jeszcze nie sięgnęła po podziemną infrastrukturę obronną. Poza bunkrami, w kraju jest cała sieć tuneli i podziemnych schronów. Moda na turystyczne wykorzystanie takich miejsc, z czasem przyjdzie i tu.
Kuchnia, wino i inne rozweselające trunki
Powinny być atrakcją każdego kraju. Przynajmniej kuchnia. Oryginalna, z typowymi narodowymi potrawami. Dobrze by było, gdyby przyciągała turystów. Jak jest w Albanii? Dobrze. Tradycyjna, miejscowa kuchnia jest naprawdę smaczna. Również dlatego, że dominują tu naturalne, nieskażone chemią uprawy. Wybrzeże będzie rajem dla wszystkich osób rozmiłowanych w owocach morza i rybach. Zjemy dobrze i taniej niż w Grecji, Włoszech czy Hiszpanii. W górach szczęśliwi będą miłośnicy jagnięciny i koziny. Do tego pyszne sery i mnóstwo warzyw. Więcej o albańskiej kuchni.
A trunki? W Albanii dominuje… kawa! Jest wszędzie. I naprawdę bardzo dobra (w każdej kawiarni rewelacyjne espresso). Pamiętam swoje wrażenia z pierwszego dnia w Albanii. Odwiedziłem kilka lokali w centrum Tirany. Wszędzie włoski styl. Tam, gdzie dominuje klasa średnia, można odnieść wrażenie, że piją tylko kawę. Mężczyźni i kobiety. Mocną, małą, espresso.
Siedząc w kawiarni obserwowałem jak bardzo różni się to od mojej ulubionej Gruzji. Tam raz dwa na stole znalazłyby się przekąski, ser, chleb, pomidory. I oczywiście wino! Byłyby toasty. Spotkanie szybko zamieniłoby się w suprę. A tu, cisza, spokój, na stołach tylko kawa. Małe filiżaneczki. Żadnej late, pianki i śmietanki…
Później, jak już poznałem Albańczyków, przekonałem, że bywa też inaczej. Dopiero co poznany człowiek nawet nie pytał czy chcę się czegoś napić. Zamawiał dla siebie i dla mnie. I wcale nie była to kawa.
Albania to kraj o bogatych tradycjach winiarskich! Ceniony za to już w starożytności, tutejsze trunki cenione były w całym antycznym świecie. Winorośl na tych ziemiach uprawiano wcześniej niż w Grecji i Rzymie. Ale mam wrażenie, że dziś albańskie wino jest trochę wycofane, nieśmiałe. Ze skromności ustępuje miejsca taniemu importowi z Włoch. Niepotrzebnie! Będąc w Albanii szukajcie miejscowych win. Warto!
Łatwiej znajdziemy je na prowincji, w górach, u gospodarzy i w niewielkich restauracyjkach. Również domowe. Jest jedną z turystycznych atrakcji kraju. Trzeba spróbować!
Pije się tu też raki – wódkę z winogron. Szczególnie godna polecenia jest domowa, mocniejsza od fabrycznej. Przypomina gruzińską czaczę. W niektórych regionach kraju spróbować można samogonu z morwy (raki mani) – ten niepowtarzalny smak dobrze znamy z Armenii. Chlubą Albanii jest też Skënderbeu Konjak, czyli miejscowa brandy.
Albania dla turysty
Jaka jest? Interesująca, warta poznania. Bogata w atrakcje. Przyciąga osoby ciekawe świata. Nie jest to oczywiście Ibiza. I mam nadzieję, że nigdy nie będzie! Potrzeba nam w Europie miejsc oryginalnych, wyróżniających się tradycją, kulturą, i kuchnią. A jednocześnie otwartych, czekających na turystów. Taka właśnie jest Albania.
Tekst i zdjęcia: Krzysztof Matys, czerwiec 2014 r.
Zobacz mój blog o Albanii.
O tak, w pełni zgadzam się z opinią autora. Byłem w Albanii w zeszłym roku z rodziną i tak nas zauroczyła, że za kilka dni jedziemy tam znowu. To wspaniałe i jeszcze (na szczęście) nie odkryte przez turystów miejsce. Mieszkają tam wspaniali ludzie, którzy w każdej sytuacji byli gotowi spieszyć nam z pomocą.Być może dlatego, że turystów z “zachodu” tam jeszcze niewielu i dla nich również byliśmy swoistą atrakcją…
Swietny kraj, bardzo polecam, ale moze dla bardziej doswiadczonego podroznika.
Bylismy w 2011 i do dzisiaj mamy o czym opowiadac…..
Polecam wypad do Theth w Gorach Przekletych, oraz przejscie przez przelecz do sasiedniej doliny.
Bylismy w pazdzierniku i bylo nadal BARDZO cieplo, nawet stosunkowo wysoko w gorach.
Byłam w 2013,widziałam.Cudowny kraj,bezpieczny,tani.Ludzie sympatyczni.Bardzo lubią Polaków.Swietne,naturalne jedzenie.Jest co zwiedzać,oglądać.Drogi czasem lepsze niż w Polsce ale i szutrowe ,dziurawe.Na autostradzie trzeba uważać na wałęsające się krowy, osiołki.Szkoda,że nie jest bliżej,byłabym co roku.Nigdy nie starajcie się wjechać do Serbii przez Kosowo.Stracicie czas i nerwy,a i tak wrócą was do Macedonii.Polecam.
Byłam w 2015 w lipcu.
Albania to piękny, tani kraj. Ludzie są życzliwi, ciekawi innych. Spacerowaliśmy późnymi wieczorami, do 1 w nocy. Było bezpiecznie, smacznie, pięknie.
Drogi niezłe. Hotele…wspaniałe, nowe, z klimatyzacją.
Plaże piaszczyste, czyste. Sprzątają codziennie. Nawet mało uczęszczane plaże. Wszędzie leżaki i parasole.
Woda ciepła, czysta. Cud.
Restauracje takie, a jedzenie bardzo smaczne.
Polecam Albanię.