Wycieczka do Mołdawii. Główne atrakcje: największe na świecie piwnice winne, zabytki, krajobrazy, wyśmienita kuchnia i wino… Blisko i egzotycznie. Wysoki standard świadczeń oraz pilot/przewodnik doskonale znający kraj. Dodatkowym atutem jest wizyta w Naddniestrzu i Gagauzji.
Blisko Warszawy, ledwie nieco ponad godzinę lotu samolotem, znajdują się największe na świecie piwnice winne. Milesti Mici ma aż 200 (dwieście!) km podziemnych tuneli. Druga co do wielkości Cricova to wykute w skale miasto, którego tunele rozciągają się na długość 120 km! Zobacz film: Mołdawia winem płynąca.
Turystyka winiarska
Mołdawianie podkreślają, że nawet na mapie ich kraj przypomina kiść winogron. Jedna z najważniejszych mołdawskich legend opowiada historię oblężenia twierdzy w Sorokach. Broniono się ostatkiem sił, brakowało jedzenia i wody. Wtedy nadleciały bociany, a każdy z nich trzymał w dziobie kiść winogron. Upuszczone nad twierdzą, spadły na dziedziniec i dzięki temu obrońcy mogli się posilić. Odzyskali też wiarę w zwycięstwo. Od tej pory bocian trzymający w dziobie winogrona jest symbolem mołdawskiego winiarstwa. Stąd właśnie pochodzi dobrze znana z radzieckich czasów marka Biełyj Aist (белый аист, to po rosyjsku bocian biały).
Miłośnicy wina będą usatysfakcjonowani. Wycieczka do takiego kraju, to bardzo ciekawe doświadczenie. Wyjazd wypełni zróżnicowany i atrakcyjny program. Wizyty w ogromnych winnicach, największych na świecie piwnicach, ale też i niewielkich, a rewelacyjnych zakładach wytwarzających najlepszej jakości wina. Do tego dobra miejscowa kuchnia, kilka zabytków i ładne krajobrazy. A na deser wizyta w słynnej wytwórni koniaków Kvint. Ta ostatnia znajduje się w Naddniestrzu, separatystycznej republice, ale śmiało można się tam wybrać. Jest bezpiecznie i gościnnie.
Wielkim skarbem Mołdawii jest ziemia. Czarnoziemy zajmują ponad 70 proc. powierzchni kraju. Grunty tak dobre, że Niemcy w czasie wojny wywozili je stąd pociągami. Słońce i wapienny podkład dają idealne warunki do uprawy winorośli, a kute w skale piwnice zapewniają odpowiednią temperaturę i wilgotność do dojrzewania i przechowywania trunków. Wszystko to razem tworzy okoliczności, w których sztuka winiarska może osiągać najwyższe loty. W wyniku czego Mołdawia powinna znaleźć się na jednym z czołowych miejsc enoturystyki.
Milestii Mici i Cricova
Pozyskując kamień do budowy stołecznego Kiszyniowa wydrążono rozległe sztolnie. W ten sposób powstały olbrzymie podziemne korytarze. Szybko okazało się, że panują w nich idealne warunki do dojrzewania i przechowywania wina. Stała temperatura od 12 do 14 stopni Celsjusza i wysoka wilgotność. W czasach ZSRRR, w dwóch olbrzymich wyrobiskach umiejscowiono winiarskie zakłady. I tak Milestii Mici stało się największą na świecie piwnicą winną. W 2005 r. została wpisana do „Księgi Rekordów Guinnessa”. Złota kolekcja Milestii Mici liczy sobie 1,5 mln butelek. Sama piwnica jest tak olbrzymia, że zwiedzamy ją przemieszczając się samochodami! Tutejsze korytarze mierzą ponad 200 km! Z czego około 60 km jest wykorzystanych jako miejsce dojrzewania i przechowywania wina. Uczciwie trzeba powiedzieć, że wina z Milestii Mici nie mają najwyższej jakości, postawiono tu raczej na ilość.
Cricova jest nieco mniejsza (120 km), ale za to cieszy się większą renomą. Udostępnione turystom korytarze i sale degustacyjne prezentują się bardziej okazale niż w Milestii Mici, a tutejsze wina jak najbardziej zasługują na uwagę. W podziemnych, wykutych w skale pomieszczeniach znajdują się nie tylko magazyny, ale też linie produkcyjne, wytwarza się tu między innymi szampana tradycyjną metodą podwójnej fermentacji. Ozdobą Cricovej jest również jej kolekcja, najstarsze wino pochodzi z 1902 roku! Po drugiej wojnie światowej to właśnie Cricova przejęła większą część zbiorów Hermana Goeringa. W tutejszych piwnicach swoje pięćdziesiąte urodziny świętował Władimir Putin. (Był to czas, kiedy Mołdawią rządził prorosyjski prezydent Woronin; dziś trudno wyobrazić sobie analogiczną sytuację, bo Kiszyniów stara się o wejście do Unii Europejskiej i nie ma najlepszych relacji z Rosją). Zwiedzając piwnicę turyści oglądają kolekcje należące do znanych polityków, od wspomnianego wyżej Putina, przez Angelę Merkel po Donalda Tuska. Cricova jest właśnie jednym z tych miejsc, w których możemy zorganizować uroczyste kolacje z winem, imprezy integracyjne czy urodziny. Wszystko na najwyższym poziomie i w wyjątkowych klimatach wykutych w skale sal restauracyjnych. Polecamy: Święto wina w Kiszyniowie.
Milestii Mici i Cricova przyciągają sławą największych piwnic winnych. Nic dziwnego, że spotykamy w nich turystów z całego świata. Oba obiekty funkcjonują na zasadzie atrakcji turystycznych, podobnie jak znane muzea czy zabytki, miejsca, które trzeba odwiedzić. (Zobacz program wycieczki do Mołdawii).
Na pewno warto zwrócić też uwagę na dużo mniejsze winnice i winiarnie. W Mołdawii jest kilka niedużych, rodzinnych wytwórni, szczycących się winami najlepszej jakości. Wśród tych bardziej znanych wymienić należy Purcari (istnieje od 1827 roku). Byłem kilka razy na przestrzeni ostatnich pięciu lat. Za każdym razem jestem pod wrażeniem wyjątkowego wina Negru de Purcari. Czerwone, wytrawne, intensywne; swój niepowtarzalny smak i aromat zawdzięcza dodatkowi gruzińskiego szczepu Saperavi (20 proc.). Poza tym w jego skład wchodzą jeszcze Cabernet Sauvignon (70 proc.) i Rara Neagra (10 proc.). Ostatnio zaskoczyło mnie też wino Alb de Purcari z 2013 roku. I choć wina białe nie są specjalnością tej winnicy, to akurat to naprawdę zasługuje na uwagę.
Historia
Winiarstwo rozwijało się na tych terenach już w starożytności. W średniowieczu mołdawskie wina było znane i cenione również w Polsce. Później przyszła wyniszczająca okupacja turecka, a z nią upadek winiarskich tradycji. Wróciły na początku XIX wieku, wraz z Rosjanami. Po włączeniu tych terenów do imperium carów przed winnicami Mołdawii, zwanej wtedy Besarabią, otwarty został olbrzymi rynek. Podobnie w ZSRR, niewielka republika zaopatrywał wielkie imperium w wino, szampany i koniaki. Aż do epoki Gorbaczowa, kiedy to w ramach ogólnokrajowej walki z alkoholizmem wykarczowano 40 proc. mołdawskich winnic. Później przyszły kolejno rozpad imperium, wojna domowa o Naddniestrze i olbrzymi kryzys gospodarczy. Dziś jest już lepiej. Mołdawia weszła na drogę integracji z Unią Europejską, kraj jest stabilny, poprawia się infrastruktura. W stołecznym Kiszyniowie są już dobrej jakości hotele. Zbudowano też nowe drogi, więc przemieszcza się po kraju o wiele łatwiej niż jeszcze pięć lat temu.
W Mołdawii wino jest produktem strategicznym i elementem politycznych rozgrywek. Straszaka w postaci ograniczeń w jego imporcie używała Moskwa. Po raz pierwszy w 2006 roku (do tego czasu rynek rosyjski przyjmował 80 proc. eksportu mołdawskiego wina). Po raz drugi latem i jesienią 2013 roku, przed wileńskim szczytem Partnerstwa Wschodniego. Kiedy władze w Kiszyniowie zdecydowały się parafować umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską, Moskwa wprowadziło embargo na mołdawskie wina.
Wino stanowi 20 proc. PKB Mołdawii oraz 30 proc. eksportu tego kraju. Malutki kraj jest dziewiątym w kolejności eksporterem tego trunku na świecie. Obok dobrej jakości win, duszę rozweselają także winogronowe destylaty. W sklepach znajdziemy spory wybór brandy (koniaków). Najsłynniejszy jest Kvint z Naddniestrza, ale warto rozejrzeć się za mołdawskim Calarasi, marką istniejącą od 1896 roku.
Wycieczka do Mołdawii może być tak pomyślana, że zadowoli nie tylko miłośników wina. W programie mogą znaleźć się również interesujące zabytki, muzea i piękne krajobrazy. Do tego pasjonujące opowieści o wspólnej historii i najdalej wysuniętych polskich kresach, a także o fascynującej współczesności, malutkim narodzie Gagauzów i separatystycznym Naddniestrzu. Więcej informacji na ten temat w artykule: Mołdawia nieznana. Ale ze względu na swoją specyfikę kraj ten jest wręcz idealnym celem dla turystyki winiarskiej. Znawcy tego trunku będą usatysfakcjonowani. Gorąco polecam!
Tekst i zdjęcia: Krzysztof Matys
Zobacz też: Enoturystyka. Wino i podróże
Dodaj komentarz