Na początku października byliśmy na wycieczce w Libanie, kraju, o którym mieliśmy jakieś mgliste pojęcie, wiedzieliśmy, że czasy swojej świetności ma już za sobą, że jest jest tyglem wielu kultur i religii, że znajdują się w nim pozostałości najznamienitszych obiektów i budowli świadczących o ludzkiej cywilizacji, że ma wspaniałą kuchnię… Rzeczywistość jednak przyćmiła nasze wyobrażenia. Ogromna w tym zasługa naszej przewodniczki, pani Doroty. Dzięki jej ogromnemu zaangażowaniu, wiedzy i wrażliwości Liban stał się dla nas nieporównywalnie bliższym krajem, do którego jeszcze chcielibyśmy wrócić, by poznać go na nowo. Liban jest piękny, ma wszelkie warunki, by być zakątkiem – rajem na ziemi. Przepiękne góry i morze na wyciągnięcie ręki, przyjaźni ludzie – tylko takich napotkaliśmy, zapierające dech pozostałości dawnych kultur, Dolina Święta z żywym dziedzictwem chrześcijańskich eremitów, żywe, ruchliwe miasta z niepowtarzalną atmosferą Orientu, majestatyczne cedry libańskie i wspaniała kuchnia – taki Liban zapamiętam. Wycieczka była perfekcyjnie zorganizowana, mieliśmy najlepszych przewodników na świecie – Dorota i Pierre – jeszcze raz wielkie dzięki! To był naprawdę fajny tydzień. Z całego serca polecam Liban z biurem Krzysztof Matys Travel.
Wspaniałości jej Aleksandrii znajdują się dziś bądź pod wodą Morza Śródziemnego, bądź pod współczesna zabudową miejską. Zwiedzić możemy odkryty przez prof. Michałowskiego amfiteatr (choć może była to sala wykładowa), katakumby i muzeum, ciekawe raczej dla specjalistów, nijak się mające do eksponatów muzeum kairskiego. Ale jeśli już tu się wybierzemy, to warto zajechać do zespołu klasztorów w Wadi an-Natrun, w połowie drogi miedzy Kairem a Aleksandrią. Trudne do zrobienia, ale możliwe. Spędziłem w Aleksandrii sporo czasu, obszedłem każdą z miejscowych atrakcji turystycznych, łącznie z muzeum rzeźby i tym co zostało z domu Lawrence’a Durrella (w 2004 r. kiedy tam byłem, robotnicy z sąsiedniej budowy zrobili w nim skład materiałów i spontaniczną ubikację). Ładne miasto z kolonialnym klimatem. W pierwszej połowie XX wieku perełka. Doskonała architektura, restauracje, kawiarnie, życie intelektualne, ferment kulturowy (Grecy, Włosi, Żydzi, Ormianie, Egipcjanie, itd.). Wszystko to się skończyło wraz z rewolucją. Dziś sztampa i tylko cienie dawnej świetności. Najlepsze w Aleksandrii to włóczenie się po jej historycznych uliczkach w poszukiwaniu klimatu z przed rewolucji, kawa i ciastko w którejś z najsłynniejszych cukierni. Kilka przetrwało do dziś. To może być piękny dzień. Lepsze niż zaliczanie słabych jak na Egipt zabytków.
Kanał Sueski
Po zakończeniu zwiedzania z Kairu prowadzą dwie drogi. Jedna z powrotem do Hurghady. Druga do Sharm El Sheikh. Oba kurorty rozdzielone są Morzem Czerwonym. Hurghada leży po stronie afrykańskiej, a Sharm już w Azji, na półwyspie Synaj. Obie drogi wiodą przez pustynię. Odrobinę ciekawsza jest ta na Synaj, ponieważ przekracza się Kanał Sueski. Normalnie samego Kanału nie widać, autokar wjeżdża do tunelu biegnącego pod wodą zanim zorientujemy się, że za chwilę przekroczymy granice dwóch kontynentów. Trzeba poprosić pilota i kierowcę (skuteczny będzie mały bakszysz czyli napiwek) aby po wyjechaniu z tunelu zjechać z głównej trasy i boczną drogą podjechać kawałeczek do samego brzegu Kanału. Jeśli będziecie mieli Państwo odrobinę szczęścia traficie na niesamowity widok. Oto z pewnej odległości, zanim jeszcze zobaczycie lustro wody, ujrzycie wielki statek, olbrzymi kontenerowiec, sunący majestatycznie po…. pustyni. Gdyby ktoś nie wiedział, że gdzieś niżej, schowana za fałdami pustyni, jest wąska nitka wody, mógłby się przestraszyć, że postradał zmysły. Widok niesamowity, iście surrealistyczny.
Wypoczynek
Po dotarciu do któregoś z kurortów (około 6 godzin jazdy autokarem z Kairu) przestawiamy się, z intensywnego zwiedzania na luksusowe leniuchowanie. Wyśmienite plaże, rafy koralowe, gwarantują udany pobyt. Oczywiście można tez korzystać z bogatej oferty wycieczek fakultatywnych.
Zobacz też: Oswajanie Egiptu.
Dodaj komentarz