fbpx

Mendoza – winnice Argentyny

Podróżowanie dostarcza wielu wrażeń. Dla tych, którzy kochają wino i wszystko co z nim związane, najlepszą opcją na wypoczynek są wyjazdy enoturystyczne. W poszukiwaniu nowych doznań smakowych jeździmy już nie tylko na południe Europy, ale coraz częściej też na odległe kontynenty. Warto wziąć pod uwagę Amerykę Południową. Wśród krajów przodujących zarówno pod względem ilości jak i jakości produkowanego wina znajduje się Argentyna.

Argentyna, Mendoza

Argentyna, Mendoza

Kiedy w XVI wieku w Ameryce Południowej pojawili się europejscy konkwistadorzy, wino nie było tam w ogóle znane. Ponieważ jednym z celów podboju było szerzenie chrześcijaństwa, od samego początku w konkwiście uczestniczyli duchowni. Odprawiali msze święte zarówno dla żołnierzy, jak i dla nawróconych Indian. Do tego celu niezbędne było wino mszalne, którego zapasy były początkowo przywożone z Europy. To jednak nie wystarczało i dlatego bardzo szybko zaczęto zakładać plantacje przy pomocy winorośli przywiezionych ze Starego Kontynentu. Pierwsze z nich powstały na wybrzeżu dzisiejszego Peru w latach 40’ XVI wieku. Do dziś w rejonie Ica produkowane jest peruwiańskie wino. Tymczasem konkwista obejmowała coraz większe obszary Ameryki Południowej i w ten sposób winorośl dotarła do Chile oraz Argentyny.

Pomimo, że produkcja wina w Argentynie sięga XVI wieku, początkowo bardziej dynamicznie rozwijały się winnice w sąsiednich krajach. Dopiero w XIX wieku nastąpiła zmiana, która dotyczyła szczególnie prowincji Mendoza. W krótkim czasie rejon ten stał się największym producentem wina w Ameryce Południowej. Było to możliwe dlatego, że producenci z okolic Mendozy zanotowali ogromny wzrost popytu na swoje wina. Potencjalnie największym miastem i rynkiem zbytu mogło być dla nich Buenos Aires. Jednak przez długi czas ponad 1000 kilometrów dzielące oba miasta było zbyt dużą barierą. Dopiero w 1885 roku Mendozę i Buenos Aires połączyła kolej, co pozwoliło na szybki i tani transport wina do stolicy. W ten sposób otworzył się ogromny rynek zbytu. Dodatkowo był to okres, kiedy do Argentyny napływali imigranci z Południowej Europy. Nie tylko byli konsumentami, ale również przywieźli ze sobą wiedzę, która została wykorzystana do modernizacji przestarzałych winnic argentyńskich. Wzrost powierzchni plantacji był imponujący: z 1000 ha w 1830 roku do 45 000 ha w 1910 roku! Około 80% areału upraw stanowiły francuskie odmiany winorośli, głównie malbec. Właśnie ta odmiana, niegdyś najbardziej rozpowszechniona w Bordeaux, w Argentynie znalazła optymalne warunki. W ten sposób Mendoza stała się jednym z największych ośrodków winiarskich na świecie, a malbec symbolem wina argentyńskiego.

Enoturystyka

Zobacz też nasz artykuł: Enoturystyka – wino i podróże.

Wybierając się po raz pierwszy do Ameryki Południowej, turysta zainteresowany winem ma łatwy wybór. Jest wiele interesujących rejonów, ale tylko jeden znalazł się wśród Great Wine Capitals, czyli Światowych Stolic Wina. Myślę oczywiście o Mendozie. Jest to potwierdzenie atrakcyjności tego rejonu Argentyny. Decydujące znaczenie ma tutaj dostępność komunikacyjna, malownicze położenie u stóp Andów, bogata oferta turystyczna i fakt, że stąd pochodzą aż cztery z każdych pięciu butelek wina wyprodukowanego w Argentynie. Nic dziwnego, w prowincji funkcjonuje prawie 1300 winnic! Są one usytuowane na łagodnych zboczach, w ogromnej większości na wysokościach od 700 do 1200 metrów n.p.m. Taki położenie powoduje dużą różnicę temperatur pomiędzy dniem a nocą, dzięki czemu grona mogą wykształcić pożądany smak i barwę. Ponieważ na wschód od Andów opady są niewielkie, winnice wymagają sztucznego nawadniania. System kanałów irygacyjnych dostarcza czystą wodę z wysokogórskich lodowców. Jest to jeden z czynników powodujących, że tutejsze wina są tak bardzo cenione. Ważną rolę odgrywa również suche i czyste powietrze, niemal wolne od zanieczyszczeń. Takie warunki powodują, że winiarze nie muszą obawiać się chorób grzybiczych winorośli. Poza tym suchy klimat sprzyja uprawom organicznym, które w ostatnich latach stały się dumą tutejszych plantatorów. Nie bez znaczenia jest fakt, że rejon charakteryzuje się dobrą ekspozycją słoneczną. Bliskość równika powoduje intensywne naświetlanie promieniami ultrafioletowymi, co ma kluczowe znaczenie dla jakości polifenoli w gronach. Te wszystkie czynniki tworzą niepowtarzalną kombinację, która leży u podstaw winiarskiego sukcesu prowincji Mendoza.

W XX wieku Argentyńczycy sami konsumowali większość produkowanego przez siebie wina. Jak wiadomo, Argentyna słynie ze steków, które najlepiej smakują popijane czerwonym winem. Dlatego też jeszcze kilkadziesiąt lat temu przeciętny Argentyńczyk wypijał go rocznie ponad 90 litrów. Było to wino marnej jakości i z czasem konsumpcja spadała. Producenci byli zmuszeni poszukiwać nowych rynków zbytu za granicą. To się wiązało z potrzebą poprawy jakości win, bo klienci zagraniczni byli bardziej wymagający. Przypadkowo na wzrost eksportu pozytywnie wpłynęła dewaluacja argentyńskiego peso w 2002 roku. Przez 10 lat peso było przywiązane do dolara w stosunku 1:1, co czyniło argentyński eksport bardzo drogim. Ale kiedy w wyniku kryzysu waluta została uwolniona i straciła na wartości tak dużo, że za dolara płacono 4 peso, eksport argentyńskiego wina nagle stał się bardzo opłacalny. Szerokim strumieniem popłynęły inwestycje zagraniczne, powierzchnia winnic przekroczyła 200 tys. ha i Argentyna stała się piątym producentem wina na świecie.

Pojawili się też turyści, którzy wcześniej omijali Argentynę szerokim łukiem ze względu na wysokie ceny. To otworzyło przed branżą zupełnie nowe możliwości i zaczęła się rozwijać turystyka winiarska. Podobnie jak w produkcji, prym w tej dziedzinie wiedzie Mendoza, prawdziwa winiarska Mekka u podnóża Andów. Każdy miłośnik wina, który trafia w te okolice, jest zachwycony. Ma do wyboru około 1300 winnic położonych w różnych częściach prowincji. Powstał szlak wina, który wiedzie przez trzy główne obszary upraw, w tym ten najbardziej znany i ceniony, czyli Dolinę Uco. Tamtejsze winnice otwierają swoje drzwi, oferując nie tylko wycieczki i degustacje, ale często również posiłek oraz nocleg. W trakcie zwiedzania turysta oczywiście zapoznaje się z produkcją wina i ma okazję degustować lokalny produkt. Warto jednak skusić się również na posiłek, bo być w Argentynie i nie spróbować steka, to jak być w Rzymie i nie zobaczyć papieża. Nic tak nie uświetni wykwintnie podanego steka z polędwicy wołowej jak malbec z Mendozy. Bo przecież, jak mówią właściciele winnic: „Nie sprzedajemy wina – sprzedajemy przyjemność”.

Tekst: Mariusz Lewicki. Tu znajdują się artykuły Mariusza na temat Peru.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Opinie o naszym biurze

Najnowsze komentarze

Newsletter

Zapytaj o ofertę