Dziękuję Państwu za profesjonalne zorganizowanie wycieczki do Japonii. Wyprawa ta była spełnieniem mojego marzenia sprzed ok. 30 lat. Pan Piotr Karpiński, z którym spotkałam się pierwszy raz w poprzednim roku w czasie zwiedzania Macedonii, rewelacyjny pilot (pierwszy raz spotkałam się z tak pozytywnym podejściem do turystów), bardzo skutecznie zachęcił mnie do odbycia podróży marzeń, ponownie z państwa biurem. Pan Piotr to osoba niezwykle przyjazna, inteligentna, z poczuciem humoru, , kompetentna, z szeroką wiedzą o regionie, który zwiedzamy. Pokazał Japonię w wielu aspektach, bardzo ciekawy program wyprawy. Ta podróż dała możliwość posmakowania Japonii wszystkim zmysłami. Dzięki Panu Piotrowi, wszyscy uczestnicy, niezależnie od pojawiających się różnych trudnych sytuacji, mogli się czuć w pełni zaopiekowani i bezpieczni, zwiedzanie przebiegało w bardzo przyjaznej, swobodnej atmosferze, pełnej humoru. Bardzo chętnie wybiorę się z Państwa biurem i Panem Piotrem w kolejną podróż. Szczerze polecam znajomym Waszą ofertę. Pozdrawiam bardzo serdecznie
Po dwóch latach wróciłem w październiku do Iranu. Turystów zagranicznych nadal mało. Spotkałem zaledwie kilka grup. Te same hotele i restauracje co poprzednio.
Od sierpnia nowym prezydentem kraju jest uznawany za umiarkowanego Hassan Rouhani. Zdążył już pojechać na szczyt ONZ do Nowego Jorku. Doszło też do pierwszej od 1979 roku rozmowy telefonicznej z prezydentem USA.
Iran zmienia się niewątpliwie. Jest jakby bardziej „na luzie”. Widać to po twarzach ludzi, ich gestach, zachowaniu. Autentycznie czuć coś w powietrzu. Więcej radośnie uśmiechniętej młodzieży, częściej w koedukacyjnych grupach. Widziałem nawet pary trzymające się za ręce.
W strojach młodszych Iranek zaczęła się prawdziwa rewolucja. Nadal wszystkie kobiety noszą długie rękawy i zasłaniają biodra. Nadal muszą mieć na głowie chustę. Ale jeszcze dwa lata temu większość nosiła albo czarne czadory spowijające całą sylwetkę, albo chusty w ciemnych kolorach.
A teraz? Ze zdziwieniem zobaczyłem jak młode kobiety swoje tuniki przewiązują paskiem, podkreślając zgrabne talie. Chusty to już często zwykłe chustki, kolorowe i we wzory. Bywa, że zakrywają głowę tylko do połowy, a czasami „przypadkowo” chustka zsuwa się w ogóle do tyłu i zatrzymuje na koku.
Już wcześniej oglądając wystawy można się było domyślić, że w domu kobiety ubierają się barwnie, ale teraz kolor pojawił się również na ulicach.
Młodzi Persowie też noszą się modniej. Coraz więcej T-shirtów, bez obowiązkowego kiedyś kołnierzyka. W użyciu pełen asortyment najnowszych smartfonów. Firmy południowokoreańskie korzystają na narzuconych na Iran europejskich i amerykańskich sankcjach i dominują na rynku. Przypadkowo trafiłem na nieformalny koncert muzyki młodzieżowej pod słynnym mostem Si-o-se w Isfahanie. Grano na gitarach, a tłum słuchał zachwycony.
Ożyły tradycyjne kryte bazary. Pojawiło się wiele nowych sklepów z lokalnym rękodziełem. Nie ma turystów z zagranicy, ale są miejscowi. Wysoka inflacja i drogi dolar sprawiły, ze Irańczycy chętniej podróżują po własnym kraju (hotele są pełne) i kupują pamiątki. Odradzają się stare techniki rzemieślnicze – kuszą wyroby z miedzi i emalii. Renesans przeżywają pracownie perskich miniatur. Są też oczywiście słynne perskie dywany.
Wytwórcy pamiątek często czerpią z dawnych tradycji sprzed najazdu arabskiego i przyjęcia islamu – Achemenidzi, zoroastryzm, pismo klinowe…
O antycznej potędze świadczą do dziś imponujące ruiny Persepolis. Założone w VI w. p.n.e. było jedną ze stolic ogromnego królestwa. Chociaż doszczętnie ograbione (archeolodzy znaleźli zaledwie dwadzieścia kilka monet), a potem zniszczone przez oddziały Aleksandra Macedońskiego, nadal robi wielkie wrażenie. Wchodząc Bramą Wszystkich Narodów i kierując w stronę Apadany – głównej sali audiencyjnej (wspierała się na 72 kolumnach o wysokości 25 metrów każda) – turyści podziwiają przepiękne płaskorzeźby przedstawiające perskich królów, ich dwór, wojsko oraz poddanych wielu ras niosących obfite dary.
Iran to prawdziwa skarbnica architektury islamu. Meczety Isfahanu są jak encyklopedie historii sztuki. Nie bez powodu stolicę Tamerlana, Samarkandę (dzisiaj Uzbekistan) projektowali i wznosili głównie perscy mistrzowie. Perskie korzenie ma też słynny Tadź Mahal w Indiach.
Religia, jak wiadomo, odgrywa w tym kraju ogromną rolę, ale ważne miejsce w życiu Irańczyków zajmuje też klasyczna poezja. Wystarczy odwiedzić grób Hafeza w Szirazie. Żył i tworzył w XIV wieku, a przychodzący tu Irańczycy nadal recytują z pamięci całe frazy jego wierszy, kupują książki ze słynnymi ghazalami, nawet wróżą z tych strof! Panuje atmosfera intelektualnej uczty i jakiejś tajemniczości. Magiczne miejsce.
W Isfahanie koniecznie trzeba spojrzeć z pałacowego tarasu Ali Qapu na otoczony imponującymi budowlami drugi największy plac świata oraz zerknąć na freski w pałacu Czehel Sotun – wszystko po to, żeby łatwiej wyobrazić sobie potęgę i bogactwo państwa Abbasa Wielkiego. W Iranie do dziś powiadają: Esfahan nesf-e dżahan – „Isfahan to połowa świata”.
Najsłabszym punktem wycieczki jest stolica. Teheran to czternastomilionowa betonowa metropolia bez specjalnego wyrazu. Zakorkowana, zanieczyszczona spalinami, praktycznie bez godnych uwagi zabytków. Miejscowi na Teheran narzekają, ale nie chcą mieszkać gdzie indziej. Robimy krótki panoramiczny objazd. Nam to miasto kojarzy się z ważnymi wydarzeniami historii XX wieku, dlatego zatrzymujemy się w takich miejscach jak była ambasada amerykańska i wieża Azadi – to na placu wokół niej rodziła się w demonstracjach rewolucja islamska 1979 roku.
W Iranie koniecznie trzeba odwiedzić ogrody perskie. Sztuka ogrodów islamu wywodzi się z tradycji sasanidzkich, ale swoje największe tryumfy święciła w Iranie muzułmańskim. Widoczna wszędzie dookoła pustynia pomaga łatwiej zrozumieć jak cenne są tu woda, zieleń, kwiaty i cień. W „Koranie” raj to piękny zaciszny ogród, rzeki płynące pomiędzy owocowymi drzewami, śpiewające ptaki… Irańczycy uwielbiają pikniki – całe rodziny biesiadujące na rozłożonych na trawie dywanach i kocach. To dość powszechny widok. Oczywiście nie może zabraknąć tradycyjnych słodkości – chałwy, nugatu, rachatłukum oraz orzechów i suszonych owoców.
Warto do Iranu jechać właśnie teraz.
Jest bezpiecznie. Ludzie są przyjaźni i autentycznie spragnieni kontaktów ze światem. Nie ma rzucającej się w oczy biedy. Nie ma nachalnego zaczepiania i nagabywania przez sprzedających. Kupuje się spokojnie i z prawdziwą przyjemnością. Oczywiście wypada się trochę potargować.
W wielu krajach obserwujemy jak w konsumpcyjnym wyścigu przegrywają tradycyjne wartości. Ludzie mają dla siebie coraz mniej czasu. Ale nie w Iranie! Jeszcze nie. Tu nadal spotkacie się z gościnnością i serdecznością wobec przyjezdnych.
Turystki oczywiście muszą zasłaniać włosy chustkami i nosić długie rękawy. No i mowy nie ma o jakimkolwiek alkoholu czy wieprzowinie! Ale poza tym nic tylko jechać – chociażby po to żeby zobaczyć jak rzeczywistość różni się od wizerunku wykreowanego przez media. Wielki Iran ze swoją przebogatą historią i kulturą czeka na odkrycie.
Post scriptum: Już po moim powrocie, pod koniec listopada, w wyniku żmudnych negocjacji podpisano w Genewie przełomowe porozumienie z Iranem. W zamian za ograniczenie programu nuklearnego i zgodę na udostępnienie międzynarodowym inspektorom obiektów związanych ze wzbogacaniem uranu, zostaną zniesione niektóre z narzuconych przez ONZ siedem lat temu sankcji. Dotyczą eksportu irańskiej ropy naftowej, obrotu złotem, kamieniami szlachetnymi, samochodami. Udostępnione będą ponownie licencje na naprawy i przeglądy techniczne samolotów cywilnych. Zostaną odmrożone niektóre irańskie aktywa w amerykańskich bankach. Szacuje się, że przyniesie to krajowi równowartość około 7 miliardów dolarów. Porozumienie zostało zawarte na pół roku i z założenia ma być zastąpione kolejnym. Władze w Teheranie powróciły w końcu do międzynarodowych rokowań. Myślę, że to kolejny ważny znak, że Iran się zmienia.
Tekst i zdjęcia: Jacek Świercz
Listopad 2013.
Polecamy bardzo ciekawą wycieczkę do Iranu.
Dodaj komentarz