Co warto zobaczyć i czy jest się czego bać? Jaki naprawdę jest Iran? Ile prawdy jest w tym, co pokazują nam zachodnie telewizje?
Od czego jest turystyka, jeśli nie od tego, żeby zbliżać ludzi? Jedziemy, by zobaczyć na własne oczy. Spotykamy życzliwych ludzi, otwartych na kontakt ze światem. Uśmiechnięci i uczynni, zdają się odczuwać radość z naszego zaskoczenia. Jest bezpiecznie i sympatycznie. Normalnie. Zobacz: Wycieczka do Iranu.
Iranki lubią wyglądać modnie. Isfahan.
Iran oczywiście ma swoje problemy. Między nami, a Persami istnieje, rzecz jasna, spora różnica kulturowa. Ale czy przeszkadza to turystom? Wcale! Musimy jedynie przestrzegać kilku reguł. Chodzi o ubiór i zakaz spożywania alkoholu. I już! To wszystko. Po spełnieniu tych warunków jesteśmy mile widzianymi gośćmi.
Turystów z Zachodu jest sporo. Spotykałem wielu Włochów, Niemców, Francuzów… Są też Polacy. Rozmawiałem ze specjalistami z branży. Hotele są zarezerwowane do ostatniego pokoju. Sprawdziłem na miejscu, w moich hotelach w Szirazie i Isfahanie wszystko było zajęte. Wystarczyło, że od kilku miesięcy w Europie media trochę inaczej pokazują Iran (nadzieje na porozumienie z Obamą) by turystyka ruszyła szeroką ławą. Zachód spragniony jest Iranu. Kusi sława starożytnej Persji i wspomnienia świetności czasów szacha.
Nie wszystko musimy rozumieć i akceptować. Iran to cywilizacja licząca tysiące lat. Dumni ludzie świadomi swojej historii. Nie zmienią się na nasze życzenie. Nie mam problemu z zaakceptowaniem ich prawa do podążania własną drogą.
Ogród w Szirazie
Krajobraz
Miejscami miałem wrażenie jakbym oglądał Egipt. Przez lata pobytu nad Nilem, przyzwyczaiłem się do tego widoku. Niemal identyczne przydrożne zakłady mechaniczne. Ulokowane w takich samych wąskich i surowych budynkach z cegieł. Tak samo bezładne i niedbające o estetykę. Podobne do tych w Syrii i Jordanii. Cecha Bliskiego Wschodu.
Na południu pustynia. Skalista, czerwieniejąca, przechodząca w pasma kamiennych gór. Daje się we znaki. W Szirazie i w Persopolis trafiłem na piaskową mgłę. Miejscowi mówią, że wieje aż z pustyni w Iraku, ale patrząc dookoła, mam wrażenie, że wystarczy i miejscowego piachu. Krajobraz skryty w drobinkach kwarcu.
Na szczęście piasek szybko opada. Wtedy widać jak jest ładnie. Jeśli trafi się obniżenie terenu, to już z daleka w oczy rzuca się zieleń. To wieś lub miasto. Każdy od razu spostrzeże, że Irańczycy lubią ogrody. Zawsze miały tam szczególne znaczenie.
Haj Ali Darvish Tea House. Najmniejsza herbaciarnia Iranu znajduje się na bazarze w Teheranie. Od ponad 100 lat działa na powierzchni 2 m².
Kaszan
Jadę zobaczyć wpisane na listę UNESCO Ogrody Fin (Bagh-e Fin). Właściwie muszę, bo to przecież najstarsze istniejące ogrody Persji (XVI wiek). Za wysokimi murami dawnej twierdzy znajduje się to, co za opłatą udostępnia się zwiedzającym. Trochę drzew i zabytkowych budynków. Ale wcześniej, przy drodze i obok parkingu ogrody współczesne. Otwarte. Obok kanałów z wodą ułożone chodniki i platformy, na których rozkładają się całe rodziny. Jesteśmy tam w porze śniadania. Dwaj Irańczycy, z którymi podróżuję szybko zaściełają koc, wyjmują sangak – charakterystyczny irański chleb z dziurkami, ogórki i pomidory. Na półmisku ląduje ser, w termosie jest herbata. Zdejmujemy buty i siadamy. Dookoła nas, w cieniu kwitnących krzewów, to samo robi wielu Persów. Przyszli tu lub przyjechali, może z daleka, po to, by zjeść śniadanie w ogrodzie. Zieleń to radość, zieleń to raj.
Miejscowi mówili, że muszę zobaczyć Kaszan. Że poza ogrodami są tu słynne, piękne domy. Już w pierwszym zabytku wiem, że warto było. To dom rodziny Borudżerdów (Khan-e Borujerdi). W rzeczywistości całkiem spory pałacyk. Dobry przykład rezydencjonalnej architektury perskiej. Trafiam na słoneczny poranek, idealne warunki do fotografowania. Od razu za drzwiami (bilet jak zwykle 150 000 RLS) niewielki basen, mały ogród i śliczna fasada. To wizytówka tego budynku. Dalej nie jest już tak pięknie. Obiekt jest podniszczony, przydałaby się renowacja (zresztą nie tylko tu, spora część zabytków Iranu wymaga restauracji).
Kaszan. Khan-e Borujerd
Isfahan
Zielone miasto. Duże, liczy około 2 mln mieszkańców. Tu, gdzie dookoła pustynie sprawia to wyjątkowe wrażenie. Zresztą w ogóle Isfahan dobrze się prezentuje. Przyjechałem tu z Szirazu. Różnicę widać od razu. Ładniej. Miasto musi być ważnym gospodarczym ośrodkiem. Wcześniej przyzwyczaiłem się do widoku starych samochodów. Na ulicach dominują Peugeoty sprzed trzydziestu lat. Również w stołecznym Teheranie. To efekt nałożonego na Iran embarga. W Isfahanie zobaczyłem pierwsze nowe i luksusowe auta. Przed drobnymi blacharskimi uszkodzeniami zabezpieczone w zabawny sposób. Wyobraźcie sobie białe, nowiutkie BMW X3 pooklejane dookoła niebieskimi gąbeczkami. Najczęściej i tak na nic się to zdaje, bo gdzieś poniżej takiego zmyślnego mini zderzaka widnieje ohydna rysa – świadectwo tutejszych drogowych reguł. Jeśli chodzi o ruch uliczny, to wiele już widziałem. Kair czy Waranasi nie maja sobie równych. Ale i irańskie miasta mogą wprawić w osłupienie. Mili i sympatyczni Persowie za kierownicą zdają się zapominać o regułach „taarof”. Nie ustąpią i nie przepuszczą. Wygląda to na całkowity brak empatii. Można stać godzinę czekając na włączenie się do ruchu, nikt się nie zatrzyma i nie wpuści. Trzeba wymusić, zajechać drogę i zablokować ruch na niemiłosiernie zatłoczonej trzypasmówce ustawiając samochód w poprzek jezdni. I wtedy okaże się, że jednak jakieś reguły obowiązują. Nikt nie będzie złorzeczył, trąbił i krzyczał. Wszyscy grzecznie poczekają aż zrobimy to, co zamierzaliśmy.
Isfahan ma kilka wspaniałych zabytków. Zacząłem od Czehel Sotun, czyli słynnego Pałacu Czterdziestu Kolumn. Nazwę zawdzięcza smukłym filarom wyciętym kilkaset lat temu z libańskich cedrów. Co prawda jest ich tylko dwadzieścia, ale drugie tyle odbija się w rozciągającym się u stóp pałacu ogrodowym basenie. W środku budynku piękne malowidła w stylu perskich miniatur. Obok motywów ukazujących uroki życia (piękne kobiety w pełnych zieleni ogrodach) uwagę zwracają sceny wychwalające potęgę władców. O łaskę prosi król Indii. Mamy tam cała mozaikę kultur. Przed dworem cesarza tańczą Gruzini, a rękę po pomoc wyciąga zarządca Turkmenistanu.
Meczet Sheikh Lotfollah w Isfahanie. Początek XVII wieku, dynastia Safawidów.
Kolejny atut Isfahanu – wielki plac Majdan-e Szah, podobno drugi pod względem wielkości na świecie po chińskim Tian’anmen. Olbrzymi i pełen uroku. Wycieczki zwiedzają pałac królewski (Ali Qapu) oraz Meczet Piątkowy, jeden z najstarszych i najpiękniejszych w Iranie.
W Isfahanie koniecznie zobaczyć trzeba dwa zabytkowe mosty o szczególnej, pięknej architekturze. Wieczorami gromadzi się tam mnóstwo osób i kwitnie życie towarzyskie.
Polacy mogą też być zainteresowani wizytą na ormiańskim cmentarzu, gdzie znajduje się kwatera polska. To właśnie w Isfahanie przez kilka lat przebywały dzieci, które uratowano wywożąc z ZSRR razem z armią Andersa. Pochowany jest też Teodor Miranowicz – poseł Rzeczpospolitej, który zmarł w Iranie w 1686 roku.
Sziraz. Meczet Różowy
Miasto to jest jednym z centrów chrześcijaństwa. W prestiżowej i drogiej części Isfahanu znajduje się ormiańska dzielnica i duży kościół z XVII wieku. Obok niego niewielkie, ale bardzo interesujące muzeum, w którym zobaczyć możemy, m.in. najmniejszą na świecie książkę, o wadze 0,7 grama (rękopisy, kodeksy i księgi są specjalnością Ormian). W gablotach eksponowane są przywileje nadawane Ormianom przez szachów perskich. Byli cenionymi specjalistami, zajmowali się handlem i finansami, byli mile widziani w wielu krajach. Stworzyli prężne ośrodki gospodarcze od Polski i Litwy, po Indie i Chiny.
Sziraz i Persepolis
W Szirazie jest lotnisko. Tu przylatują samoloty z Teheranu. Standardowa wycieczka wygląda tak, że w jedną stronę jest przelot, a z powrotem już przejazd autokarem, zwiedzając po drodze Jazd, Isfahan, Kaszan i oczywiście Persepolis. To ostatnie miejsce jest jedną z głównych atrakcji Iranu. Wielki ośrodek starożytnej Persji. Założony w 518 r. p.n.e. przez Dariusza I. Uczą się o nim dzieci w szkole. Nic więc dziwnego, że przyciąga turystów z całego świata. Obejście rozległego obszaru może zając kilka godzin. Na pewno warto też zobaczyć odległą o 15 minut jazdy nekropolię Naqsz-e Rostam, gdzie w pionowej skale wykuto grobowce władców.
Królewskie groby Naqsz-e Rostam
A Sziraz? Ma trochę perskiej architektury sprzed kilkuset lat. Tu właśnie robione są słynne fotografie, na których wnętrze meczetu mieni się wieloma kolorami. Taki widok zastaniemy rano w Nasir al-Molk (meczecie Różowym). Przy wejściu do obiektu jest budka z biletami. Pracuje w niej interesujący starszy pan. Jego pasją są widokówki z różnych stron świata. Ma też trochę z Polski. Brakowało mu z widokiem Białegostoku, więc wysłałem. Mam nadzieję, że dotrze.
Jaki jest Iran?
Robiłem sporo zdjęć, także ludziom. Nikt nie protestował, nie obrażał się. Wręcz odwrotnie, uśmiechali się, machali z sympatią. Również kobiety! Kierując się powszechnymi wyobrażeniami o Iranie, można by spodziewać się czegoś zupełnie innego. Na bazarze w Teheranie chcę zrobić zdjęcie ładnej kobiecie. Widząc to, uśmiecha się zalotnie. Tego typu sytuacje zdarzały się wielokrotnie, w metrze, w sklepach, na ulicy. Znam dobrze obszar Bliskiego Wschodu. Muzułmanie często protestują, ukrywają twarze, nie chcą zdjęć, obruszają się. Ale nie w Iranie! Tu kobieta ma chustkę na głowie, ale jest wystrojona i świadoma swojej urody.
Persepolis
W metrze są wagony i części peronów wydzielone tylko dla kobiet. Mężczyźni tam nie wchodzą. Ale kobiety do przedziałów męskich już jak najbardziej. Widziałem wielokrotnie samotne kobiety, starsze i młodsze, podróżujące wśród mężczyzn. Nikogo to nie gorszyło, nikt nie zwracał na to uwagi.
Rozmawiam z miejscowymi. Pytam o alkohol, o rozrywki, o życie nocne w Teheranie. Mówią z grubsza to samo. Jest Iran oficjalny, państwowy oraz prywatny, domowy. Zakazany alkohol jest do kupienia na czarnym rynku. Dzwonisz i za godzinę masz z dostawą we wskazane miejsce. Tańce i tego typu rozrywki – również w domu, przy zaciągniętych zasłonach. Sprawia to wrażenie dwóch równoległych rzeczywistości. Mam nieodparte skojarzenie z Polską ostatnich dekad PRL-u, kiedy nikt poza funkcjonariuszami reżimu nie traktował poważnie oficjalnych haseł o jedynie słusznej drodze.
Ale uwaga! Niezależnie od tego wszystkiego, Persowie są bardzo dumni ze swojego kraju. Świadomi długiej historii i liczącej tysiące lat cywilizacji. O przekazie zachodnich mediów na temat Iranu, nie mówią inaczej, jak „propaganda”. I trzeba przyznać uczciwie, że mają w tym sporo racji.
Nie roszczę sobie prawa do pełnej wiedzy o dzisiejszej Persji. Nie znam jej w takim stopniu, jak na przykład Gruzji czy Armenii. Ale to, co tam zdążyłem zobaczyć, utwierdza mnie w przekonaniu, że jest to bezpieczny, gościnny i przyjazny turystom kraj. Śmiało można jechać! Polecam! Zobacz też: Iran. Relacja z wycieczki.
Dobrze pomyślany, skondensowany program. Zobaczymy najatrakcyjniejsze miejsca Iranu i starożytnej Persji. A wszystko w towarzystwie pilota/przewodnika wyśmienicie znającego kraj. Kameralna grupa. Wysoki standard. Polecamy! To niepowtarzalna wyprawa! Zobacz opinie o naszych wycieczkach.
Miło się czyta takie artykuły,mam nadzieję że nie sponsorowany.
Nigdy nie byłem w Iranie i dotychczas nie interesowałem się tym krajem.
W tym roku 2017 ,poznałem Afgańczyka mieszkającego w Iranie.
Tak bardzo zaskoczył mnie swoją otwartością ,że chyba wybiorę się do tego kraju.
Bardzo dobry tekst. Iran jest pełen niespodzianek, kolorów i zapachów. To miejsce zaskakuje. Wiele osób boi się tam jechać, bo niebezpiecznie, bo inna religia, bo polityka, bo … Zawsze znajdzie się jakieś “bo”. A Iran to normalny kraj z punktu widzenia zwykłych ludzi. Oni chcą żyć normalnie i spotykać innych. Prawdę powiedziawszy otwartość i oferowana pomoc jest na zupełnie innym poziomie niż w europie (o Polsce nawet nie ma co pisać). Oni aż ciągną do ludzi z zewnątrz, są głodni wiedzy. I do tego bardzo mili. Oczywiście to nie jest takie podejście nachalne jak np. w Turcji. Jest po prostu dobrze i przyjemnie. Znam ludzi, którzy tam przebywali długo, rozmawiali z nimi. Sam też byłem, ale to była zorganizowana w zeszłym roku wyprawa do Iranu. Moje wrażenie jest jak najbardziej pozytywne jeżeli chodzi o Iran i bardzo polecam tam pojechać. I samemu doświadczyć jak bardzo medialne przekazy zakłamują obraz prawdziwego Iranu.
Andaluzja - dotychczas kojarząca się przeciętnemu zjadaczowi chleba, jak piszący te słowa - głównie z tabelą Primera Division i sukcesami zespołu z Sevilli okazała się po listopadowej wyprawie zagłębiem szczęść wszelakich. Ponieważ...
Krajobraz - bezkresne morze i majestat gór.
Historia - trwałe ślady po Wielkich Odkrywcach.
Architektura - piękna, historyczna zabudowa miast, wspaniałe obiekty sakralne dwóch wielkich religii, no i niezapomniany Plac Hiszpański w Sevilli.
Sztuka - Picasso i Ci "którzy z niego"; Flemenco w wersji live...
Kuchnia - a w niej wszystko co najlepsze w obszarze śródziemnomorskim...
Po miesiącu jaki upłynął od powrotu nie wiem za czym tęsknię bardziej - czy za słońcem (ten listopadowy haust znacznie poprawił nastrój), czy za wspaniałym krajobrazem, czy wreszcie za smakiem konfitur ze wszechobecnej gorzkiej pomarańczy albo ostryg z cytryną zajadanych na targowisku w Kadyksie. Wszystkim rozważającym ten kierunek wyprawy z Matys Travel - gorąco polecam! Organizacja, pilot i miejscowi przewodnicy, współtowarzysze wyprawy - jak zawsze Ekstraklasa, a nawet Primera Division!
Egipt. Wycieczka z rejsem po Nilu. Listopad 2024.
W tę pełną wrażeń podróż zabrali nas Krzysztof Matys oraz egipski, świetnie mówiący po polsku przewodnik - Mina. Bogaty i starannie dopracowany program wycieczki urozmaicony był dodatkowymi atrakcjami, mnóstwem opowieści, rozmów i dobrego humoru. Dzięki ogromnej wiedzy obu przewodników poznawaliśmy historię Egiptu na przestrzeni tysiącleci, przemiany polityczne jakim podlegał, jego kulturę, tradycje i zwyczaje mieszkańców. Podziwialiśmy rozmach starożytnych budowli, tętniący życiem Wielki Kair, gdzie stare w naturalnym rytmie miesza się z nowym, piękno i potęgę pustyni na każdym kroku przypominającej o swojej obecności. Doświadczyliśmy Egiptu jako kraju bezpiecznego, a Egipcjan przyjaznych turystom, często z uśmiechem witających słowami: "Dzień dobry, jak się masz?".
To była moja pierwsza, ale zdecydowanie nie ostatnia wyprawa z Matys Travel. Dziękuję za doskonałą organizację, pięknie spędzony czas i wspaniałe wspomnienia. Pozdrawiam serdecznie organizatorów i uczestników wycieczki. Do zobaczenia na kolejnych wyprawach!
Dziękuję Państwu za profesjonalne zorganizowanie wycieczki do Japonii. Wyprawa ta była spełnieniem mojego marzenia sprzed ok. 30 lat. Pan Piotr Karpiński, z którym spotkałam się pierwszy raz w poprzednim roku w czasie zwiedzania Macedonii, rewelacyjny pilot (pierwszy raz spotkałam się z tak pozytywnym podejściem do turystów), bardzo skutecznie zachęcił mnie do odbycia podróży marzeń, ponownie z państwa biurem. Pan Piotr to osoba niezwykle przyjazna, inteligentna, z poczuciem humoru, , kompetentna, z szeroką wiedzą o regionie, który zwiedzamy. Pokazał Japonię w wielu aspektach, bardzo ciekawy program wyprawy. Ta podróż dała możliwość posmakowania Japonii wszystkim zmysłami. Dzięki Panu Piotrowi, wszyscy uczestnicy, niezależnie od pojawiających się różnych trudnych sytuacji, mogli się czuć w pełni zaopiekowani i bezpieczni, zwiedzanie przebiegało w bardzo przyjaznej, swobodnej atmosferze, pełnej humoru.
Bardzo chętnie wybiorę się z Państwa biurem i Panem Piotrem w kolejną podróż. Szczerze polecam znajomym Waszą ofertę.
Pozdrawiam bardzo serdecznie
W dniach 26.05-01.06.2024 r. uczestniczyłem w wycieczce do Mołdawii z Naddniestrzem organizowanej przez Biuro Podróży „Matys Travel” prowadzonej przez p. Krzysztofa Matysa.
Wyprawa była zorganizowana perfekcyjnie, zarówno pod względem wartości merytorycznej programu zwiedzania, jak i w zakresie logistycznym.
Wbrew powszechnie panującym opiniom Mołdawia okazała się krajem bardzo ciekawym, przyjaznym dla turystów i bezpiecznym. Kraj ten oferuje zwiedzającym liczne, ciekawe zabytki sztuki sakralnej i obiekty budownictwa militarnego, a także charakterystyczny lokalny koloryt, dotyczący m.in. bardzo smacznych regionalnych potraw oraz wyśmienitego wina produkowanego i przechowywanego w największych na świecie piwnicach winnych.
Doskonałym pomysłem było zakwaterowanie przez cały okres pobytu w jednym wysokiej klasy hotelu zlokalizowanym w najbardziej atrakcyjnym miejscu stolicy kraju Kiszyniowa oraz organizowanie codziennych objazdów poszczególnych regionów kraju bardzo wygodnym autobusem prowadzonym przez doświadczonego kierowcę.
Niewątpliwym atutem wyjazdu była możliwość zwiedzenia legendarnej samozwańczej Republiki Naddniestrza, która dostarczyła uczestnikom sporego dreszczyku emocji.
Na szczególne podkreślenie zasługuje aktywność, zarówno miejscowego pilota Andrieja prezentującego w wyczerpujący i zrozumiały dla wszystkich uczestników sposób informacje dotyczące złożonych problemów życia mieszkańców Mołdawii na przestrzeni wieków, jak również, a może w szczególności, p. Krzysztofa Matysa, który będąc niewątpliwie posiadającym ogromną wiedzę erudytą z dużym zacięciem aktorskim i specyficznym poczuciem humoru, potrafił w zajmującej formie zapoznać uczestników wyprawy, bez względu na ich wiek i posiadane wykształcenie, m.in. z nieznanymi aspektami historii naszej Ojczyzny powiązanymi w istotny sposób z dziejami Księstwa Mołdawii.
Podsumowując, z pełnym przekonaniem zachęcam podróżników, bez względu na posiadane doświadczenie turystyczne, do udziału w wyprawie do Mołdawii i Naddniestrza organizowanej przez Biuro Podróży „Matys Travel”.
Wróciłyśmy z Japonii bardzo zadowolone, wycieczka spełniła nasze oczekiwania a nawet więcej :). Pan Piotr jest wspaniałym przewodnikiem z ogromną wiedzą, ale również troskliwym i pomocnym opiekunem oraz niezastąpionym towarzyszem podróży. Japonia zaś, to inny stan świadomości, to po prostu trzeba zobaczyć, dotknąć, posmakować, jednym słowem przeżyć.
Z Państwa biurem chętnie wybiorę się jeszcze w niejedną podróż, ale ze względu na charakter mojej pracy (biuro rachunkowe) niektóre terminy wycieczek kolidują z kalendarzem podatkowym i są dla mnie niedostępne.
Dziękuję za kolejną wyprawę z biurem Krzysztofa Matysa i kolejną wspaniałą – tym razem do ZEA. Kierunek – pozornie – mniej typowy dla oferty tego biura, okazał się ciekawy i przede wszystkim znakomicie przygotowany i zorganizowany. Dubaj jest kojarzony powszechnie z bogactwem, złotem, najwyższymi, najdroższymi, najdziwniejszymi i innymi naj… naj… miejscami na świecie, ale jest też miastem i emiratem innym niż sądzimy, różnorodnym, wielokulturowym, z zakątkami historycznymi i zupełnie inną bajką, którą odkrywaliśmy już na miejscu. Pilotem był Piotr, który przyleciał z nami z Polski, a przewodniczką na miejscu Michalina. Zgrany, przesympatyczny, uzupełniający się duet o ogromnej wiedzy, z poczuciem humoru, dzięki którym poznaliśmy nie tylko Dubaj, ale i inne emiraty, czy miasta, w tym Abu Dhabi, również dobrze znany punkt wycieczek do ZEA, czy Khorfakkan, mniej oczywisty a wart zobaczenia. Zarówno Piotra, jak i Michaliny chciało się słuchać od wczesnego ranka (a z racji przesunięcia czasowego zaczynaliśmy zwiedzanie o 6-tej rano polskiego czasu, czyli 9-tej lokalnego), ogromna wartość dodana tej wyprawy. Niezdecydowanym polecam wyjazdy z tym biurem, a zdecydowanych podtrzymuję w dobrej decyzji, że jak podróżować, to tylko z biurem Krzysztof Matys… aż do wyczerpania oferty i kierunków. A potem – od nowa.
TA STRONA UŻYWA COOKIE. Dowiedz się więcej o celu ich używania i zmianie ustawień cookie w przeglądarce. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. ×
Miło się czyta takie artykuły,mam nadzieję że nie sponsorowany.
Nigdy nie byłem w Iranie i dotychczas nie interesowałem się tym krajem.
W tym roku 2017 ,poznałem Afgańczyka mieszkającego w Iranie.
Tak bardzo zaskoczył mnie swoją otwartością ,że chyba wybiorę się do tego kraju.
Bardzo dobry tekst. Iran jest pełen niespodzianek, kolorów i zapachów. To miejsce zaskakuje. Wiele osób boi się tam jechać, bo niebezpiecznie, bo inna religia, bo polityka, bo … Zawsze znajdzie się jakieś “bo”. A Iran to normalny kraj z punktu widzenia zwykłych ludzi. Oni chcą żyć normalnie i spotykać innych. Prawdę powiedziawszy otwartość i oferowana pomoc jest na zupełnie innym poziomie niż w europie (o Polsce nawet nie ma co pisać). Oni aż ciągną do ludzi z zewnątrz, są głodni wiedzy. I do tego bardzo mili. Oczywiście to nie jest takie podejście nachalne jak np. w Turcji. Jest po prostu dobrze i przyjemnie. Znam ludzi, którzy tam przebywali długo, rozmawiali z nimi. Sam też byłem, ale to była zorganizowana w zeszłym roku wyprawa do Iranu. Moje wrażenie jest jak najbardziej pozytywne jeżeli chodzi o Iran i bardzo polecam tam pojechać. I samemu doświadczyć jak bardzo medialne przekazy zakłamują obraz prawdziwego Iranu.