Co warto zobaczyć i czy jest się czego bać? Jaki naprawdę jest Iran? Ile prawdy jest w tym, co pokazują nam zachodnie telewizje?
Od czego jest turystyka, jeśli nie od tego, żeby zbliżać ludzi? Jedziemy, by zobaczyć na własne oczy. Spotykamy życzliwych ludzi, otwartych na kontakt ze światem. Uśmiechnięci i uczynni, zdają się odczuwać radość z naszego zaskoczenia. Jest bezpiecznie i sympatycznie. Normalnie. Zobacz: Wycieczka do Iranu.
Iranki lubią wyglądać modnie. Isfahan.
Iran oczywiście ma swoje problemy. Między nami, a Persami istnieje, rzecz jasna, spora różnica kulturowa. Ale czy przeszkadza to turystom? Wcale! Musimy jedynie przestrzegać kilku reguł. Chodzi o ubiór i zakaz spożywania alkoholu. I już! To wszystko. Po spełnieniu tych warunków jesteśmy mile widzianymi gośćmi.
Turystów z Zachodu jest sporo. Spotykałem wielu Włochów, Niemców, Francuzów… Są też Polacy. Rozmawiałem ze specjalistami z branży. Hotele są zarezerwowane do ostatniego pokoju. Sprawdziłem na miejscu, w moich hotelach w Szirazie i Isfahanie wszystko było zajęte. Wystarczyło, że od kilku miesięcy w Europie media trochę inaczej pokazują Iran (nadzieje na porozumienie z Obamą) by turystyka ruszyła szeroką ławą. Zachód spragniony jest Iranu. Kusi sława starożytnej Persji i wspomnienia świetności czasów szacha.
Nie wszystko musimy rozumieć i akceptować. Iran to cywilizacja licząca tysiące lat. Dumni ludzie świadomi swojej historii. Nie zmienią się na nasze życzenie. Nie mam problemu z zaakceptowaniem ich prawa do podążania własną drogą.
Ogród w Szirazie
Krajobraz
Miejscami miałem wrażenie jakbym oglądał Egipt. Przez lata pobytu nad Nilem, przyzwyczaiłem się do tego widoku. Niemal identyczne przydrożne zakłady mechaniczne. Ulokowane w takich samych wąskich i surowych budynkach z cegieł. Tak samo bezładne i niedbające o estetykę. Podobne do tych w Syrii i Jordanii. Cecha Bliskiego Wschodu.
Na południu pustynia. Skalista, czerwieniejąca, przechodząca w pasma kamiennych gór. Daje się we znaki. W Szirazie i w Persopolis trafiłem na piaskową mgłę. Miejscowi mówią, że wieje aż z pustyni w Iraku, ale patrząc dookoła, mam wrażenie, że wystarczy i miejscowego piachu. Krajobraz skryty w drobinkach kwarcu.
Na szczęście piasek szybko opada. Wtedy widać jak jest ładnie. Jeśli trafi się obniżenie terenu, to już z daleka w oczy rzuca się zieleń. To wieś lub miasto. Każdy od razu spostrzeże, że Irańczycy lubią ogrody. Zawsze miały tam szczególne znaczenie.
Haj Ali Darvish Tea House. Najmniejsza herbaciarnia Iranu znajduje się na bazarze w Teheranie. Od ponad 100 lat działa na powierzchni 2 m².
Kaszan
Jadę zobaczyć wpisane na listę UNESCO Ogrody Fin (Bagh-e Fin). Właściwie muszę, bo to przecież najstarsze istniejące ogrody Persji (XVI wiek). Za wysokimi murami dawnej twierdzy znajduje się to, co za opłatą udostępnia się zwiedzającym. Trochę drzew i zabytkowych budynków. Ale wcześniej, przy drodze i obok parkingu ogrody współczesne. Otwarte. Obok kanałów z wodą ułożone chodniki i platformy, na których rozkładają się całe rodziny. Jesteśmy tam w porze śniadania. Dwaj Irańczycy, z którymi podróżuję szybko zaściełają koc, wyjmują sangak – charakterystyczny irański chleb z dziurkami, ogórki i pomidory. Na półmisku ląduje ser, w termosie jest herbata. Zdejmujemy buty i siadamy. Dookoła nas, w cieniu kwitnących krzewów, to samo robi wielu Persów. Przyszli tu lub przyjechali, może z daleka, po to, by zjeść śniadanie w ogrodzie. Zieleń to radość, zieleń to raj.
Miejscowi mówili, że muszę zobaczyć Kaszan. Że poza ogrodami są tu słynne, piękne domy. Już w pierwszym zabytku wiem, że warto było. To dom rodziny Borudżerdów (Khan-e Borujerdi). W rzeczywistości całkiem spory pałacyk. Dobry przykład rezydencjonalnej architektury perskiej. Trafiam na słoneczny poranek, idealne warunki do fotografowania. Od razu za drzwiami (bilet jak zwykle 150 000 RLS) niewielki basen, mały ogród i śliczna fasada. To wizytówka tego budynku. Dalej nie jest już tak pięknie. Obiekt jest podniszczony, przydałaby się renowacja (zresztą nie tylko tu, spora część zabytków Iranu wymaga restauracji).
Kaszan. Khan-e Borujerd
Isfahan
Zielone miasto. Duże, liczy około 2 mln mieszkańców. Tu, gdzie dookoła pustynie sprawia to wyjątkowe wrażenie. Zresztą w ogóle Isfahan dobrze się prezentuje. Przyjechałem tu z Szirazu. Różnicę widać od razu. Ładniej. Miasto musi być ważnym gospodarczym ośrodkiem. Wcześniej przyzwyczaiłem się do widoku starych samochodów. Na ulicach dominują Peugeoty sprzed trzydziestu lat. Również w stołecznym Teheranie. To efekt nałożonego na Iran embarga. W Isfahanie zobaczyłem pierwsze nowe i luksusowe auta. Przed drobnymi blacharskimi uszkodzeniami zabezpieczone w zabawny sposób. Wyobraźcie sobie białe, nowiutkie BMW X3 pooklejane dookoła niebieskimi gąbeczkami. Najczęściej i tak na nic się to zdaje, bo gdzieś poniżej takiego zmyślnego mini zderzaka widnieje ohydna rysa – świadectwo tutejszych drogowych reguł. Jeśli chodzi o ruch uliczny, to wiele już widziałem. Kair czy Waranasi nie maja sobie równych. Ale i irańskie miasta mogą wprawić w osłupienie. Mili i sympatyczni Persowie za kierownicą zdają się zapominać o regułach „taarof”. Nie ustąpią i nie przepuszczą. Wygląda to na całkowity brak empatii. Można stać godzinę czekając na włączenie się do ruchu, nikt się nie zatrzyma i nie wpuści. Trzeba wymusić, zajechać drogę i zablokować ruch na niemiłosiernie zatłoczonej trzypasmówce ustawiając samochód w poprzek jezdni. I wtedy okaże się, że jednak jakieś reguły obowiązują. Nikt nie będzie złorzeczył, trąbił i krzyczał. Wszyscy grzecznie poczekają aż zrobimy to, co zamierzaliśmy.
Isfahan ma kilka wspaniałych zabytków. Zacząłem od Czehel Sotun, czyli słynnego Pałacu Czterdziestu Kolumn. Nazwę zawdzięcza smukłym filarom wyciętym kilkaset lat temu z libańskich cedrów. Co prawda jest ich tylko dwadzieścia, ale drugie tyle odbija się w rozciągającym się u stóp pałacu ogrodowym basenie. W środku budynku piękne malowidła w stylu perskich miniatur. Obok motywów ukazujących uroki życia (piękne kobiety w pełnych zieleni ogrodach) uwagę zwracają sceny wychwalające potęgę władców. O łaskę prosi król Indii. Mamy tam cała mozaikę kultur. Przed dworem cesarza tańczą Gruzini, a rękę po pomoc wyciąga zarządca Turkmenistanu.
Meczet Sheikh Lotfollah w Isfahanie. Początek XVII wieku, dynastia Safawidów.
Kolejny atut Isfahanu – wielki plac Majdan-e Szah, podobno drugi pod względem wielkości na świecie po chińskim Tian’anmen. Olbrzymi i pełen uroku. Wycieczki zwiedzają pałac królewski (Ali Qapu) oraz Meczet Piątkowy, jeden z najstarszych i najpiękniejszych w Iranie.
W Isfahanie koniecznie zobaczyć trzeba dwa zabytkowe mosty o szczególnej, pięknej architekturze. Wieczorami gromadzi się tam mnóstwo osób i kwitnie życie towarzyskie.
Polacy mogą też być zainteresowani wizytą na ormiańskim cmentarzu, gdzie znajduje się kwatera polska. To właśnie w Isfahanie przez kilka lat przebywały dzieci, które uratowano wywożąc z ZSRR razem z armią Andersa. Pochowany jest też Teodor Miranowicz – poseł Rzeczpospolitej, który zmarł w Iranie w 1686 roku.
Sziraz. Meczet Różowy
Miasto to jest jednym z centrów chrześcijaństwa. W prestiżowej i drogiej części Isfahanu znajduje się ormiańska dzielnica i duży kościół z XVII wieku. Obok niego niewielkie, ale bardzo interesujące muzeum, w którym zobaczyć możemy, m.in. najmniejszą na świecie książkę, o wadze 0,7 grama (rękopisy, kodeksy i księgi są specjalnością Ormian). W gablotach eksponowane są przywileje nadawane Ormianom przez szachów perskich. Byli cenionymi specjalistami, zajmowali się handlem i finansami, byli mile widziani w wielu krajach. Stworzyli prężne ośrodki gospodarcze od Polski i Litwy, po Indie i Chiny.
Sziraz i Persepolis
W Szirazie jest lotnisko. Tu przylatują samoloty z Teheranu. Standardowa wycieczka wygląda tak, że w jedną stronę jest przelot, a z powrotem już przejazd autokarem, zwiedzając po drodze Jazd, Isfahan, Kaszan i oczywiście Persepolis. To ostatnie miejsce jest jedną z głównych atrakcji Iranu. Wielki ośrodek starożytnej Persji. Założony w 518 r. p.n.e. przez Dariusza I. Uczą się o nim dzieci w szkole. Nic więc dziwnego, że przyciąga turystów z całego świata. Obejście rozległego obszaru może zając kilka godzin. Na pewno warto też zobaczyć odległą o 15 minut jazdy nekropolię Naqsz-e Rostam, gdzie w pionowej skale wykuto grobowce władców.
Królewskie groby Naqsz-e Rostam
A Sziraz? Ma trochę perskiej architektury sprzed kilkuset lat. Tu właśnie robione są słynne fotografie, na których wnętrze meczetu mieni się wieloma kolorami. Taki widok zastaniemy rano w Nasir al-Molk (meczecie Różowym). Przy wejściu do obiektu jest budka z biletami. Pracuje w niej interesujący starszy pan. Jego pasją są widokówki z różnych stron świata. Ma też trochę z Polski. Brakowało mu z widokiem Białegostoku, więc wysłałem. Mam nadzieję, że dotrze.
Jaki jest Iran?
Robiłem sporo zdjęć, także ludziom. Nikt nie protestował, nie obrażał się. Wręcz odwrotnie, uśmiechali się, machali z sympatią. Również kobiety! Kierując się powszechnymi wyobrażeniami o Iranie, można by spodziewać się czegoś zupełnie innego. Na bazarze w Teheranie chcę zrobić zdjęcie ładnej kobiecie. Widząc to, uśmiecha się zalotnie. Tego typu sytuacje zdarzały się wielokrotnie, w metrze, w sklepach, na ulicy. Znam dobrze obszar Bliskiego Wschodu. Muzułmanie często protestują, ukrywają twarze, nie chcą zdjęć, obruszają się. Ale nie w Iranie! Tu kobieta ma chustkę na głowie, ale jest wystrojona i świadoma swojej urody.
Persepolis
W metrze są wagony i części peronów wydzielone tylko dla kobiet. Mężczyźni tam nie wchodzą. Ale kobiety do przedziałów męskich już jak najbardziej. Widziałem wielokrotnie samotne kobiety, starsze i młodsze, podróżujące wśród mężczyzn. Nikogo to nie gorszyło, nikt nie zwracał na to uwagi.
Rozmawiam z miejscowymi. Pytam o alkohol, o rozrywki, o życie nocne w Teheranie. Mówią z grubsza to samo. Jest Iran oficjalny, państwowy oraz prywatny, domowy. Zakazany alkohol jest do kupienia na czarnym rynku. Dzwonisz i za godzinę masz z dostawą we wskazane miejsce. Tańce i tego typu rozrywki – również w domu, przy zaciągniętych zasłonach. Sprawia to wrażenie dwóch równoległych rzeczywistości. Mam nieodparte skojarzenie z Polską ostatnich dekad PRL-u, kiedy nikt poza funkcjonariuszami reżimu nie traktował poważnie oficjalnych haseł o jedynie słusznej drodze.
Ale uwaga! Niezależnie od tego wszystkiego, Persowie są bardzo dumni ze swojego kraju. Świadomi długiej historii i liczącej tysiące lat cywilizacji. O przekazie zachodnich mediów na temat Iranu, nie mówią inaczej, jak „propaganda”. I trzeba przyznać uczciwie, że mają w tym sporo racji.
Nie roszczę sobie prawa do pełnej wiedzy o dzisiejszej Persji. Nie znam jej w takim stopniu, jak na przykład Gruzji czy Armenii. Ale to, co tam zdążyłem zobaczyć, utwierdza mnie w przekonaniu, że jest to bezpieczny, gościnny i przyjazny turystom kraj. Śmiało można jechać! Polecam! Zobacz też: Iran. Relacja z wycieczki.
Dobrze pomyślany, skondensowany program. Zobaczymy najatrakcyjniejsze miejsca Iranu i starożytnej Persji. A wszystko w towarzystwie pilota/przewodnika wyśmienicie znającego kraj. Kameralna grupa. Wysoki standard. Polecamy! To niepowtarzalna wyprawa! Zobacz opinie o naszych wycieczkach.
Miło się czyta takie artykuły,mam nadzieję że nie sponsorowany.
Nigdy nie byłem w Iranie i dotychczas nie interesowałem się tym krajem.
W tym roku 2017 ,poznałem Afgańczyka mieszkającego w Iranie.
Tak bardzo zaskoczył mnie swoją otwartością ,że chyba wybiorę się do tego kraju.
Bardzo dobry tekst. Iran jest pełen niespodzianek, kolorów i zapachów. To miejsce zaskakuje. Wiele osób boi się tam jechać, bo niebezpiecznie, bo inna religia, bo polityka, bo … Zawsze znajdzie się jakieś “bo”. A Iran to normalny kraj z punktu widzenia zwykłych ludzi. Oni chcą żyć normalnie i spotykać innych. Prawdę powiedziawszy otwartość i oferowana pomoc jest na zupełnie innym poziomie niż w europie (o Polsce nawet nie ma co pisać). Oni aż ciągną do ludzi z zewnątrz, są głodni wiedzy. I do tego bardzo mili. Oczywiście to nie jest takie podejście nachalne jak np. w Turcji. Jest po prostu dobrze i przyjemnie. Znam ludzi, którzy tam przebywali długo, rozmawiali z nimi. Sam też byłem, ale to była zorganizowana w zeszłym roku wyprawa do Iranu. Moje wrażenie jest jak najbardziej pozytywne jeżeli chodzi o Iran i bardzo polecam tam pojechać. I samemu doświadczyć jak bardzo medialne przekazy zakłamują obraz prawdziwego Iranu.
Właśnie wróciliśmy z wycieczki do Albanii i Kosowa. Zarówno hotele jak i doświadczenia kulinarne były na wysokim poziomie, do którego przez wiele lat przyzwyczaiło na biuro Krzysztof Matys Travel. Piotr i Karolina, którzy podczas tego wyjazdu byli naszymi pilotami i przewodnikami, w sposób niezwykle interesujący i intrygujący, przybliżyli nam te obydwa kraje. Dla mnie osobiście Albania i Kosowo to kwintesencja bałkańskiego kotła, gdzie żyją obok siebie różne narodowości czy grupy wyznaniowe. Wielokulturowość spotykaliśmy na każdym kroku. Do tego wspaniałe zabytki i różnorodne krajobrazy, od monumentalnych gór, jezior aż po wybrzeże Adriatyku i Morza Jońskiego. Polecam ten wyjazd wszystkim, którzy chcą zgłębić ten jeszcze ciągle mało skomercjalizowany fragment Bałkanów.
Bardzo dziękuję za wspaniałą, pełną wrażeń wycieczkę z Państwa biurem do Jordanii.
Okazało się ,że Jordania to nie tylko Petra, ale piękny kraj z wieloma zabytkami takimi jak cytadela w Ammanie, Dżarasz, czy zamki z okresu wypraw krzyżowych.
Na zawsze pozostanie w mojej pamięci widok z Góry Nebo na Ziemię Świętą i posadzka z najstarszą mapą Ziemi Świętej w kościele w Madabie.
Pan Krzysztof w roli pilota wycieczki bardzo dbał o dobre samopoczucie uczestników poprzez dostarczanie dodatkowych atrakcji takich jak: kolacje z miejscowym jedzeniem, fajką wodną, miejscowym winem czy baranem pieczonym metodą beduinów na pustyni Wadi Rum.
Wielkie wrażenie robi pustynia Wadi Rum. Zachwyca jej wygląd przed wschodem słońca, jak również podczas safari odkrytymi samochodami.
Na uwagę zasługuje olbrzymia wiedza P. Krzysztofa i miejscowego przewodnika .
Wszyscy byliśmy pod wrażeniem życzliwości i przyjaźni mieszkańców.
Gorąco polecam wyprawy z biurem Matys Travel.
Wyprawa do Jordanii to nasza kolejna wycieczka z biurem Matys Travel. W kwestii samej organizacji wyjazdu, tzn. hoteli, przejazdów, posiłków i samego zwiedzania, z wielką radością przyznajemy, iż nic się po pandemii nie zmieniło - tak jak wcześniej, pełen profesjonalizm i bardzo wysoki poziom usług :).
Byliśmy pod opieką samego Krzysztofa Matysa, który w sposób bardzo szczegółowy wyjaśniał nam zawiłości Bliskiego Wschodu, snuł opowieści na temat historii, kultury i zwyczajów panujących zarówno w tymże regionie jak i w samej Jordanii.
Mieliśmy również bardzo dobrego, polskojęzycznego, lokalnego przewodnika, który przybliżał nam ten przyjazny kraj i odpowiadał na nasze wszelkie pytania.
Ze swej strony możemy bardzo polecić tę bardzo ciekawą i pełną atrakcji wycieczkę. Naprawdę warto!
Wycieczka do Macedonii Północnej była pierwszą, jaką odbyłam z biurem Matys Travel, ale na pewno nie ostatnią. Organizacja wyprawy była na najwyższym poziomie, a jej plan pozwalał poczuć klimat odwiedzanego miejsca. Był czas na wszystko: zwiedzanie zabytków, podziwianie przyrody i krajobrazów, kosztowanie pysznego macedońskiego jedzenia (i wina) oraz odkrywanie folkloru. Na oddzielną wzmiankę zasługuje pilot wycieczki pan Piotr, który wykazał się profesjonalizmem oraz szybko i skutecznie reagował na potrzeby uczestników. Swoimi ciekawymi opowieściami przybliżył historię odwiedzanego regionu, a poczuciem humoru zapewnił świetną atmosferę podczas całej wycieczki.
Szanowny Panie Krzysztofie,
Wycieczka do Macedonii wspaniała - zresztą jak wszystkie wycieczki organizowane przez Pana. Zwiedziliśmy kawał Macedonii wzbogacając wiedzę o tym państwie przekazywaną przez Pana Piotra. Pan Piotr wykonywał obowiązki wodza grupy wspaniale, odkrywał jeszcze to, czego miejscowi przewodnicy nie wiedzieli. Z niecierpliwością czekamy już na kolejną wycieczkę, która już jest tuż, tuż a po niej kolejne w następnym roku.
Przesyłamy serdeczne pozdrowienia i dalszych sił w organizacji pięknych podróży.
Magiczne bezdroża Gruzji - to nasza pierwsza wycieczka z biurem Matys Travel. Minął już tydzień od naszego powrotu a my dalej wspominamy czas spędzony wśród pięknych gór i wspaniałych ludzi. Mieliśmy ogromne szczęście że wycieczkę prowadził sam ''szef'' wraz z dwiema sympatycznymi przewodniczkami z Gruzji. Owocem tego "zestawienia" była ogromna ilość fachowo przekazanej wiedzy historycznej, geograficznej, politycznej, kulturowej , kulinarnej itd. Wycieczka objazdowa ale bez stresu, bez wczesnych śniadań, bez galopu - miło i spokojnie. Grupa 17 osób i wygodny duży autokar z świetnym lokalnym kierowcą. Pełni szczęścia dopełniła wspaniała gruzińska kuchnia serwowana codziennie czy to w dobrych hotelach (4*) czy w restauracjach. Nigdy nie zabrakło pysznego wina. Spróbowaliśmy też lokalnej czaczy oraz koniaków. Już planujemy kolejny wyjazd z tym biurem. Polecamy !!!
TA STRONA UŻYWA COOKIE. Dowiedz się więcej o celu ich używania i zmianie ustawień cookie w przeglądarce. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. ×
Miło się czyta takie artykuły,mam nadzieję że nie sponsorowany.
Nigdy nie byłem w Iranie i dotychczas nie interesowałem się tym krajem.
W tym roku 2017 ,poznałem Afgańczyka mieszkającego w Iranie.
Tak bardzo zaskoczył mnie swoją otwartością ,że chyba wybiorę się do tego kraju.
Bardzo dobry tekst. Iran jest pełen niespodzianek, kolorów i zapachów. To miejsce zaskakuje. Wiele osób boi się tam jechać, bo niebezpiecznie, bo inna religia, bo polityka, bo … Zawsze znajdzie się jakieś “bo”. A Iran to normalny kraj z punktu widzenia zwykłych ludzi. Oni chcą żyć normalnie i spotykać innych. Prawdę powiedziawszy otwartość i oferowana pomoc jest na zupełnie innym poziomie niż w europie (o Polsce nawet nie ma co pisać). Oni aż ciągną do ludzi z zewnątrz, są głodni wiedzy. I do tego bardzo mili. Oczywiście to nie jest takie podejście nachalne jak np. w Turcji. Jest po prostu dobrze i przyjemnie. Znam ludzi, którzy tam przebywali długo, rozmawiali z nimi. Sam też byłem, ale to była zorganizowana w zeszłym roku wyprawa do Iranu. Moje wrażenie jest jak najbardziej pozytywne jeżeli chodzi o Iran i bardzo polecam tam pojechać. I samemu doświadczyć jak bardzo medialne przekazy zakłamują obraz prawdziwego Iranu.