Dziękuję za kolejną wyprawę z biurem Krzysztofa Matysa i kolejną wspaniałą – tym razem do ZEA. Kierunek – pozornie – mniej typowy dla oferty tego biura, okazał się ciekawy i przede wszystkim znakomicie przygotowany i zorganizowany. Dubaj jest kojarzony powszechnie z bogactwem, złotem, najwyższymi, najdroższymi, najdziwniejszymi i innymi naj… naj… miejscami na świecie, ale jest też miastem i emiratem innym niż sądzimy, różnorodnym, wielokulturowym, z zakątkami historycznymi i zupełnie inną bajką, którą odkrywaliśmy już na miejscu. Pilotem był Piotr, który przyleciał z nami z Polski, a przewodniczką na miejscu Michalina. Zgrany, przesympatyczny, uzupełniający się duet o ogromnej wiedzy, z poczuciem humoru, dzięki którym poznaliśmy nie tylko Dubaj, ale i inne emiraty, czy miasta, w tym Abu Dhabi, również dobrze znany punkt wycieczek do ZEA, czy Khorfakkan, mniej oczywisty a wart zobaczenia. Zarówno Piotra, jak i Michaliny chciało się słuchać od wczesnego ranka (a z racji przesunięcia czasowego zaczynaliśmy zwiedzanie o 6-tej rano polskiego czasu, czyli 9-tej lokalnego), ogromna wartość dodana tej wyprawy. Niezdecydowanym polecam wyjazdy z tym biurem, a zdecydowanych podtrzymuję w dobrej decyzji, że jak podróżować, to tylko z biurem Krzysztof Matys… aż do wyczerpania oferty i kierunków. A potem – od nowa.
W trakcie naszych wycieczek dużą uwagę przywiązujemy do kulinariów. Chcemy, by turyści mogli poznać kraj również od tej strony. Dlatego, w miarę możliwości, unikamy hotelowego jedzenia, szukamy dobrych restauracji. Kolacje wzbogacamy o miejscowe trunki i folklorystyczne występy (muzyka i tańce). Kto był na naszej wycieczce, ten wie. Kto jeszcze nie, powinien spróbować!
Więcej informacji o standardzie naszych wycieczek, również w kwestii posiłków, dowiedzą się Państwo z OPINII Turystów.
Bywa, że zapewnienie tego typu atrakcji wcale nie jest łatwe. W wielu miejscach, tam, gdzie rozwinęła się turystyka masowa, najchętniej wrzuca się wycieczkę w schematyczne rozwiązania. Proste, w miarę dobrze działające i… dalekie od tego, czego warto by doświadczyć. Czasem trzeba się natrudzić, by znaleźć i zorganizować coś wyjątkowego. Dobrym przykładem jest Gruzja. Powszechnie znana z dobrej kuchni i wina, coraz częściej gubi wyjątkowy standard. Dla przykładu, w restauracjach w Tbilisi łatwiej o fabryczne wino w butelkach, niż prawdziwe gruzińskie „tetri” z kwewri (więcej o tym tu: Gruzja – ojczyzna wina).
W zasadzie nie ma znaczenia, Iran, Etiopia, Mołdawia, Białoruś czy Podlasie, szukamy lokalnych specjałów. Podobnie nad Bajkałem. W pierwszej kolejności coś typowo regionalnego.
Omul bajkalski. Ryba z rodziny łososiowatych, gatunek endemiczny. W kilku postaciach. Najbardziej popularne są omule wędzone, w dwóch wariantach, na ciepło i na zimno. Zna to chyba każdy, kto był nad Bajkałem. Ryby wyłożone są na wielu straganach. Wypoczywający tu Rosjanie robią to tak: kupują je ze straganu, idą na plażę i jedzą zapijając piwem lub czymś mocniejszym. Więc i my tak próbujemy, przynajmniej raz, żeby zadośćuczynić miejscowym obyczajom.
Mnie najbardziej odpowiada omul surowy. Pokrojony na niewielki kawałki, obtłuczony w garnku razem z solą i dużą ilością pieprzu. Do tego trochę cebuli. Taka potrawa nazywa się sagudaj (cагудай). Najłatwiej porównać ją do polskiego śledzika, ale sagudaj jest delikatniejszy i przyjemniejszy w smaku.
Oczywiście, jeśli jesteśmy przy rybach, to koniecznie ucha, czyli zupa rybna. Do spróbowania w różnych postaciach, od tej gotowanej w prostych warunkach, na ognisku nad brzegiem Bajkału, po uchę w dobrej restauracji. No i, rzecz jasna, także gołomianka, oryginalna bajkalska rybka. Mała i wyjątkowa, składa się w większości z tłuszczu. Do zjedzenia wędzona.
Z zup, poza uchą, klasyczną solanką i barszczem, mamy do wyboru bardziej oryginalne dania kuchni buriackiej i mongolskiej. Wart spróbowania jest buchlor, rosół z kawałkiem mięsa z kością, najlepszy na baraninie. W wielu miejscach spotkać można dania jednogarnkowe, ładnie podane w ceramicznych naczyniach. Składają się na nie kawałki mięsa z warzywami. Twórczo wpisywane do menu, jako „obiad Czyngis-chana” albo „kolacja Mongoła”.
Nadbajkalską klasyką są pozy, zwane inaczej buzami. Z całą pewnością zainteresują miłośników gruzińskich chinkali, bo są do nich podobne. Mięsny, dobrze przyprawiony farsz (wieprzowy, wołowy lub barani) w czymś w rodzaju pieroga. W środku jest pyszny rosół, który trzeba wysiorbać. Je się oczywiście rękoma.
Kuchnia nad Bajkałem jest połączeniem kilku tradycji. Składają się na nią potrawy rosyjskie, buriackie i mongolskie. Z tych ostatnich polecam koninę. Może być stek albo zupa na koninie. W kuchni mongolskiej znajdziemy też pyszne dania z baraniny.
Jeśli chodzi o trunki, to warto spróbować czegoś bardzo specyficznego. To tarasun (тарасун), czyli samogon z mleka! Specjalność Buriatów i Mongołów. Smak i zapach wyjątkowy. Na tyle, że degustacja rzadko kiedy wychodzi poza lekkie umoczenie ust.
Wielu Polaków docierających w ten daleki region zna jeszcze jeden smak. Ten z domowej kuchni ojca Karola z Wierszyny. Wieś ta jest małą oazą polskości w ogromie Syberii. Żyją tu potomkowie Polaków, którzy przybyli w okolice Bajkału na początku XX wieku. Ojciec Karol mieszka tam od ośmiu lat, przyjechał, by opiekować się miejscową parafią. Pomiędzy klasycznymi obowiązkami proboszcza, przyjmuje jeszcze gości z Polski. Gości i dobrze karmi!
Wycieczka: Bajkał, marzenie podróżników!
Tekst i zdjęcia: Krzysztof Matys
Byłam. Bajkał jest pięknym i chyba jedynym takim miejscem na Ziemi. Z przyjemnością przeczytałam tekst o różnych jedzonkach, my tam też raczyliśmy się rybami, są pyszne w ich wykonaniu. Pływaliśmy po Bajkale kutrem rybackim i wiemy jaka to ciężka praca, ludzie mocni, twardzi i niezwykle życzliwi z bardzo fajnym poczuciem humoru.